Nie przystępujcie blisko, bezbożni
Bierze jeden, tysiąc bierze:
Ten, jak tamci, w równej mierze,
Wzięty zaś nie ginie Pan.
Biorą dobrzy i grzesznicy,
Lecz się losów przyjrz różnicy:
Życie tu — zagłada tam.
Złym śmierć niesie dobrym życie:
Patrz, jak w skutkach rozmaicie
Czyn ujawnia się ten sam.
Uroczystość Bożego Ciała i następująca po niej Oktawa skłania do refleksji nad tajemnicą Najświętszego Sakramentu. Przytoczony wyżej fragment sekwencji na to święto (notabene po Soborze Watykańskim II traktowanej w liturgii opcjonalnie, podobnie jak obchodzona tylko nieoficjalnie Oktawa) jasno określa nauczanie Kościoła na temat konsekwencji przystępowania do Komunii Świętej w stanie grzechu ciężkiego. Prawda o tym niestety została mocno rozmyta w ostatnich dziesięcioleciach.
Kościół przez wieki głosił, że można przyjmować Ciało Chrystusa jedynie w stanie łaski uświęcającej. Jest to zgodne ze słowami św. Pawła z I Listu do Koryntian: Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Konsekwencje niegodnego przyjmowania komunii są także widoczne w historii Judasza. Św. Jan zapisał słowa Jezusa z ostatniej wieczerzy: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści. Tradycja widzi w geście umycia nóg apostołom przez Jezusa odpuszczenie grzechów lekkich. Zaś z powyższego cytatu wynika, co z resztą nie trudno się domyślić, że Judasz był w stanie grzechu śmiertelnego. Ewangelista pisze o nim nieco dalej: [Jezus] umoczywszy więc kawałek [chleba], wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan. Zaraz potem Judasz udał się do arcykapłanów, aby wydać im Chrystusa. To powinno być dla nas bardzo istotne – po niegodnym spożyciu przez Judasza Ciała Pańskiego wchodzi w niego szatan, a on zdradza Zbawiciela.
Sprawa wydaje się być jasna. Najświętszy Sakrament to coś najcenniejszego, co Bóg zostawił Kościołowi, to wreszcie sam Bóg. Powinien być on otaczany jak największą czcią i przyjmowany wyłącznie z czystym sercem. Nie jest to jednak oczywiste dla autorów posoborowych dokumentów kościelnych. Na przykład Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. podaje: Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej spowiedzi odprawiać Mszy świętej ani przyjmować Komunii świętej, chyba że istnieje poważna racja i nie ma sposobności wyspowiadania się. W takim jednak wypadku ma pamiętać o tym, że jest obowiązany wzbudzić akt żalu doskonałego, który zawiera w sobie zamiar wyspowiadania się jak najszybciej. Z tego wynikałoby, że wbrew Ewangelii i wielowiekowemu nauczania Kościoła są sytuacje, kiedy można spożywać Komunię Świętą mając na sumieniu grzech śmiertelny. Czym jednak miałaby być ta wspomniana ,poważna racja? Tego Kodeks już nie precyzuje. Zostawiono więc tu pole dla swobodnej interpretacji przez wiernych. Jest to charakterystyczne dla posoborowych przemian przesunięcie uwagi z Boga na człowieka. Co może być bowiem słuszniejszą racją niż cześć i szacunek wobec Chrystusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie oraz lęk przed spożyciem wyroku na samego siebie?
Ten fakt ma szczególne znaczenie w kontekście adhortacji apostolskiej Amoris Laetitia będącej owocem ubiegłorocznego synodu biskupów o rodzinie. Znajduje się w niej bowiem, m.in. następujący zapis: Kościół dysponuje solidną refleksją na temat uwarunkowań i okoliczności łagodzących. Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej nieregularnej, żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej. Zwróćmy uwagę na sformułowanie już nie można powiedzieć. Czyli, że kiedyś można było? Przed laty Kościół był za głupi i nie dysponował wiedzą na temat uwarunkowań i okoliczności łagodzących. Przepraszam za ironię, ale tego typu stwierdzenia ujęte w dokumencie kościelnym są skrajnym zaprzeczeniem ewangelicznej zasady Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. To dlatego, że, jak w przytaczanych wyżej przykładach, pozostawia przestrzeń do dość swobodnej interpretacji przez duszpasterzy i wiernych, i skłania do wyszukiwania tychże okoliczności łagodzących. Do czego to wszystko prowadzi? Właśnie do namnożenia przypadków niegodnego spożywania Ciała Jezusa. Możliwość udzielania komunii rozwodnikom żyjącym w ponownych związkach (czyli w stanie permanentnego cudzołóstwa) dopuścili bowiem biskupi w krajach takich jak Niemcy, Malta, Filipiny czy Stany Zjednoczone. Z czym jednak także zachodzi sprzeczność? O ironio, ze wspomnianym niesławnym Kodeksem Prawa Kanonicznego z 1983 r., który stwierdza: Do Komunii świętej nie należy dopuszczać ekskomunikowanych lub podlegających interdyktowi, po wymierzeniu lub deklaracji kary, jak również innych osób trwających z uporem w jawnym grzechu ciężkim. Tak to Kościół posoborowy walczy sam ze sobą.
Należy jednak zadać pytanie, skąd wzięło się tak swobodne podchodzenie do najistotniejszych spraw naszej wiary? Dlaczego wielu wiernych i kapłanów przestało zdawać sobie sprawę z ważności tych kwestii? Można powiedzieć, że ich źródłem są przemiany liturgiczne, jakie nastąpiły po Soborze Watykańskim II. Przede wszystkim zatracono w dużej mierze rozumienie Mszy Świętej jako uobecnienia ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. To, czym jest Msza, zdefiniował Sobór Trydencki będący (w przeciwieństwie do Soboru Watykańskiego II) soborem dogmatycznym. Ogłoszony na nim Kanon 1. o Najświętszej Ofierze Mszy Świętej brzmi: Jeśli ktoś twierdzi, że we Mszy św. nie składa się Bogu prawdziwej i właściwej ofiary albo że składanie ofiary nie jest niczym innym, jak podawaniem nam Chrystusa do spożycia – niech będzie wyklęty. Tymczasem współcześnie częściej mówi się o Mszy jako o uczcie, czy nawet biesiadzie eucharystycznej niż o ofierze. Warto nadmienić, że tym, który, jak sam mówił, nienawidził pojęcia ofiary był Marcin Luter. O tej tendencji świadczy kształt nowej Mszy. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na wygląd ołtarza. W Mszy Wszechczasów ołtarz znajduje się przy ścianie. Prowadzą do niego stopnie, a na jego szczycie znajduje się krzyż. W jasny sposób przypomina on więc Golgotę. Kapłan natomiast sprawuje Ofiarę przodem do ołtarza. W Novus Ordo Missae mamy natomiast stół i stojącego za nim księdza, wydającego się być raczej współbiesiadnikiem. Co więcej, w starej Mszy po przeistoczeniu kapłan składa Ciało Pańskie na korporale, czyli materiałowym prostokącie symbolizującym płótno, w które owinięte był Jezus po złożeniu do grobu. W nowej zaś konsekrowana hostia jest kładziona na patenie przywodzącej na myśl talerz. W zreformowanej Mszy usunięto także większość wykonywanych przez kapłana przyklęknięć i znaków krzyża. Oprócz tego w wielu przypadkach ze środka ołtarza zabrano krzyż. To zaledwie niektóre przykłady na to, jak zdesakralizowano liturgię i jak bardzo rozmyto jej istotę, jaką jest zbawcza Ofiara Chrystusa. Stąd wzięły się coraz większe nadużycia, czy wręcz profanacje, o których można by napisać wiele osobnych artykułów. Skutki tego wszystkiego są dobrze widoczne. Spada liczba wiernych uczestniczących w Mszy Świętej, coraz mniej osób potrafi się godnie zachować w kościele (należyty strój, przyklękanie przed tabernakulum, przyjmowanie komunii na kolanach i do ust). Wśród tych, którzy biorą udział w Mszy wzrasta za to procent przystępujących do komunii. Niech każdy odpowie sobie sam na pytanie, czy jest to efekt zwiększonej pobożności, czy raczej pobłażliwości wobec siebie.
W Pasji według objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich bodaj najwięcej miejsca poświęcone zostało cierpieniom Jezusa w Ogrójcu. Szczególne były te, które przeżywał on za grzechy przeciwko Najświętszemu Sakramentowi, czyli wszelkie znieważenia, profanacje, ale także niedbałe odprawianie Mszy przez księży i takie samo w nich uczestnictwo przez wiernych. Chrystus przeżywał także oczywiście wielkie męki za tych, którzy przyjmowali komunię mając na sumieniu grzech ciężki. Na koniec przypomnijmy jeszcze fragment pieśni Zróbcie Mu miejsce, która była śpiewana zapewne na wszystkich procesjach Bożego Ciała:
Straż przy Nim czynią Anieli możni,
Nie przystępujcie blisko, bezbożni!
Obyście kiedyś i wy poznali,
Jakiegośmy tu Pana dostali!
Filip Bator