Z nieba do piekła. Porażka wyborcza Konfederacji. Co będzie dalej? [ANALIZA]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Sympatycy Konfederacji KORWiN Braun Liroy Narodowcy wieczorem 26 maja ogłosili sukces wyborczy, gdyż sondaż exit poll wskazywał na wynik 6,1%. Jak się okazało – przedwcześnie. Z samego rana Państwowa Komisja Wyborcza zliczyła ponad 90% oddanych głosów. Konfederacja otrzymała 4,6% i tak jak Kukiz’15 oraz Lewica Razem nie przekroczyła wymaganego progu wyborczego.

Porażka – tak mogą podsumować wybory do Parlamentu Europejskiego Konfederaci. Sondaże przez ostatnie tygodnie  wskazywały na to, że przynajmniej jeden mandat dla uniosceptyków jest więcej, niż pewny. Jednak dzisiejszego poranka niedoszli europosłowie musieli przecierać oczy nie tylko z niewyspania. Co więc się stało?

AntyPiS to za mało

Przyczyn tego jest kilka. Przede wszystkim bardzo skuteczna okazała się blokada medialna ze strony TVP i TVN. Również propaganda uprawiana przez Tomasza Sakiewicza i jego media spowodowała, że przekaz Konfederacji nie mógł przebić się  do szerszej grupy ludzi, w tym tych, w których upatrywał swój elektorat – wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Chociaż należy oddać, że kampania prowadzona w social mediach była na wysokim poziomie, to dotarcie właśnie do osób korzystających wyłącznie z tradycyjnych mediów okazało się niemożliwe.

Ale przenieśmy się do rzeczywistości, w której TVP zaprzestałoby swojej propagandy, a blokada medialna wobec Konfederacji nigdy by nie zaistniała. Jaki byłby przekaz skierowany do tradycyjnych wyborców PiS-u w kampanii uniosceptyków? Trudno byłoby nam wyróżnić choć jeden temat wspólny dla wszystkich członków Konfederacji oprócz ustawy 447 i związanych z nią roszczeń żydowskich, które z racji swojej kontrowersyjności szczególnie zapadają w pamięć. Stosunkowo łatwo można było odnaleźć wroga przeciwko, któremu zwierali szyki Konfederaci. Zresztą sam temat roszczeń żydowskich wypłynął w lutym 2019 roku (długo przed kampanią wyborczą) przez Roberta Bąkiewicza i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Dopiero później temat został podchwycony przez Konfederatów. Czy na konwencjach wyborczych mieliśmy konkretne programy i projekty, które przyciągnęłyby wyborców? Ja ich nie widziałem, słyszałem natomiast dobrze już wszystkim znane i oklepane slogany wyborcze, którymi nie przekona się kolejnych wyborców. Szlachta na koń wsiędzie i jakoś to będzie. Czyż nie?

Ponadto, biorąc pod uwagę obecność haseł libertariańskich, Konfederacja nigdy nie powinna była celować w elektorat zniechęcony Prawem i Sprawiedliwością. W oczywisty sposób krytyka programów socjalnych ze strony skrzydła wolnościowego i straszenie „socjalizmem” nie mogły przyciągnąć większej części wyborców PiS-u.

Za mało widoczne także było moim zdaniem skrzydło katolickie w Konfederacji, które mogłoby przyciągnąć tradycyjny elektorat PiSu z małych miast i wsi, a także elektorat rolniczy. Czasami miałem wręcz wrażenie, że naturalny lider tego skrzydła – Grzegorz Braun, był momentami wręcz marginalizowany.

Przed Konfederacją ważne, strategiczne decyzje dotyczące przyszłości tej formacji. Co będzie dalej? Miejmy nadzieję, że Północ jej nie pokona.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY