W Brukseli zaprezentowano porażający raport polskich ekspertów o praworządności proceduralnej w PE [WIDEO]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Z inicjatywy europosła Dobromira Sośnierza powstał specjalistyczny raport „Praworządność proceduralna w Parlamencie Europejskim” przygotowany przez ekspertów z Fundacji Ośrodka Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych im. Hipolita Cegielskiego oraz Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Przedstawiony w środę w Parlamencie Europejskim w Brukseli raport obnaża faktyczny stan „demokracji” unijnej. Standardem w PE (w przeciwieństwie do polskiego parlamentu) jest głosowanie poprzez podniesienie ręki i podliczanie jego wyników „optycznie” przez przewodniczącego obradom. Wyniki elektroniczne mają znaczenie drugorzędne i mogą być weryfikacją dla głosowania ręcznego jedynie po zgłoszeniu zastrzeżeń przez europosła.

– Głosowanie poprzez podnoszenie ręki i ocenianie optyczne są ostateczne. Jeśli nikt ich nie zakwestionuje na sali i nie poprosi o weryfikację elektroniczną, to to głosowanie jest ostateczne – powiedział na środowej konferencji europoseł Sośnierz.

Dochodzi do tego niesamowicie szybkie tempo narzucane w czasie głosowań. Bywa, że w ciągu minuty dochodzi do głosowania w kilkunastu sprawach.

– Tempo prowadzonych głosowań już na pierwszej sesji było dla mnie wstrząsające, jak i fakt, że w tak niechlujny i pośpieszny sposób można procedować prawo – dodał polski europarlamentarzysta.

– To standard, który w PE jest powszechnie przyjęty, a w zdecydowanej większości parlamentów narodowych byłby uznany przynajmniej za jakąś aberrację – wypowiedział się na temat tzw. głosowania optycznego dr Tymoteusz Zych z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. – Jakimi zdolnościami musiałby dysponować człowiek, żeby w ciągu 2-3 sekund dokonać rzeczywistej oceny rozkładu kilkuset głosów, gdy te głosy są rozłożone na przykład mniej więcej po równo?

Co gorsza, w PE używa się całej gamy języków narodowych państw członkowskich. Nie sposób sobie wyobrazić, by tłumacze zdołali przetłumaczyć posłom, a ci – by mogli przeanalizować to, co usłyszeli, w ciągu tych 2-3 sekund.

– Żeby doszło do skutecznego głosowania, jego słowa muszą zostać przetłumaczone na języki, którymi posługują się europosłowie. Proszę sobie wyobrazić, że bardzo zaawansowany tłumacz symultaniczny próbuje – przyjmując średnią wartość – w ciągu 3-4 sekund przetłumaczyć to, co mówi przewodniczący. W praktyce mamy do czynienia z jednym wielkim chaosem i notorycznie zdarzającym się sytuacjami, w których tłumacze nie nadążają za słowami wypowiadanymi przez przewodniczącego – dodał dr Zych.

– U podstaw UE leży założenie, że wszystkie państwa członkowskie są państwami prawa a zgodnie z art. 10 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) podstawą działania UE jest demokracja przedstawicielska, w ramach której obywatele są bezpośrednio reprezentowani na poziomie Unii w Parlamencie Europejskim – mówił dr Bogdan Pretkiel z Fundacji Ośrodka Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych im. Hipolita Cegielskiego. – Konieczna jest tu możliwość wszechstronnego zapoznania się przez posłów z przedkładanymi dokumentami oraz możliwość skonsultowania się ze swoimi wyborcami i ekspertami.

Dr Pretkiel przekonywał, że ogrom pracy nad procedowanymi dokumentami przekracza możliwośći posła, a nawet zespołu kilku osób stanowiących zespół jego asystentów. Tu jednak są różnice, bo wiele zależy od przynależności do określonej frakcji w PE i pozyskiwanych przez nią funduszy. Najmniej dostają posłowie niezrzeszeni w żadnej z nich.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY