Kto jeszcze kilkanaście, czy nawet kilka lat temu przewidziałby, że obrót spraw na świecie przybierze taki kształt? Powstanie Państwa Islamskiego, konflikt na wschodzie Ukrainy, niekontrolowany napływ imigrantów i zamachy terrorystyczne na Starym Kontynencie. To wszystko sprawiło, że cieszącą się popularnością i akceptacją społeczną polityka multi-kulti przechodzi obecnie poważny kryzys.
Ludzie powoli otwierają oczy. Syntetyczne katalogi lewicowych wartości przestają ludziom zastępować Boga i wiarę. I to zaczyna być widać w statystykach, które wstrząsnęły opinią publiczną naszego zachodniego sąsiada. Hierarchowie Kościoła Katolickiego oraz protestanckiego za Odrą poinformowali o wzroście liczby wiernych w największych miastach. Podobna pozytywna tendencja utrzymuje się przy granicy z Polską, gdzie pracować przyjeżdżają nasi rodacy, zasilając szeregi wiernych.
Także kościół protestancki ma powody do zadowolenia. Po raz pierwszy od trzech lat w 2016 r. zanotował ogólny wzrost liczby wiernych.
55% obywateli RFN deklaruje przynależność do Kościoła Katolickiego lub protestanckiego. Co ciekawe, więcej jest za naszą zachodnią granicą Katolików (23,58 mln osób), niż ewangelików (21,92 mln).
Jak trwoga, to do Boga?