Trwała prowizorka Katalonii?

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. pixabay

Przewodniczący katalońskiego rządu ogłosił niepodległość regionu równocześnie opóźniając wprowadzanie tej decyzji w życie. Jest to kolejny etap tarć pomiędzy władzami tego hiszpańskiego regionu a rządem w Madrycie. Wiele wskazuje na to, że sprawa Katalonii stanie się kolejnym zamrożonym konfliktem secesjonistycznym w Europie. Nie będzie na razie ani pełnej niepodległości, ani pełnego powrotu do status quo. – prognozuje dr Michał Kuź, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Pole manewru przewodniczącego katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta jest bardzo małe. Jego sytuacja ma w sobie wręcz coś z antycznej tragedii. Widać to doskonale w dwuznacznym oświadczeniu, które wczoraj Puigdemont złożył. Z jednej strony podpisał deklarację niepodległości, z drugiej poprosił deputowanych katalońskiego parlamentu, by odroczyli jej wprowadzenie w życie o kilka tygodni, by pozwolić na negocjacje z rządem w Madrycie. Madryt zareagował na takie działania wrogo, podobnie zresztą jak radykalni zwolennicy niepodległości spod znaku marksistowsko-anarchistycznej partii Candidatura d’Unitat Popular (CUP), która jest jednym z kluczowych koalicjantów Puigdemonta. Postawa CUP jest przy tym ciekawym przykładem umierania dawnych ideałów europejskiej lewicy, która wyraźnie nie ma już żadnych ponadnarodowych, „międzynarodówkowych” ambicji. Dawne partie lewicowe albo idą więc w kierunku globalistycznego liberalizmu, albo wprost przeciwnie, w kierunku nieprzejednanego nacjonalizmu. – opisuje dr Kuź.

[PRZECZYTAJ PEŁNĄ WERSJĘ KOMENTARZA]

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy ma dziś wszystkie poważne narzędzia polityczne po swojej stronie. Katalońska próba secesji wydaje się zaś tak nieprzemyślana i destabilizująca, że trudno dziwić się tym, którzy doszukują się tutaj dywersyjnych wobec Zachodu działań Putina. Z drugiej jednak strony, rząd Rajoya już raz przesadził z twardą presją. Najpierw bowiem nie zauważał referendum, a potem nagle wysyłał do rozpędzania secesjonistów uzbrojonych w pałki policjantów, co tylko Katalończyków rozjuszyło. Zawieszenie regionalnego rządu Katalonii i możliwe aresztowanie jego członków jest obecnie przedmiotem debaty hiszpańskiej rady ministrów. – stwierdza ekspert CAKJ ds. polityki międzynarodowej.

W efekcie, jak to często bywa w świecie polityki, najtrwalsza może się okazać prowizorka, a Katalonia będzie trwać w zawieszeniu być może aż do następnych hiszpańskich wyborów (2020). Oczywiście wyników ulicznego referendum z amatorsko drukowanymi kartami do głosowania nie można traktować poważnie. Być może trzeba więc będzie poczekać aż nastroje ostygną i powtórzyć głosowanie, tym razem z niezależnymi obserwatorami i uczciwą kampanią z obu stron. Co więcej, zgodnie z prawem podobne referendum trzeba byłoby potem powtórzyć w reszcie Hiszpanii i zapytać, czy zgadza się ona na rozwód z Katalonią. Do takiego podejścia nie ma jednak na razie gotowości politycznej.– przewiduje autor.

Polska powinna zaś w tym kontekście pamiętać, jak ważnym partnerem jest dla niej Królestwo Hiszpanii. Dziś to ono tonuje bowiem macronowski euroszowinizm, chociażby w sprawie pracowników delegowanych. Co więcej, podobnie jak Polska, Hiszpania jest zdecydowana, by problem masowej migracji rozwiązywać raczej u źródła niż niefrasobliwie otwierać granice. Mała i słaba Katalonia, której polityka do tego skażona jest piorunującym koktajlem marksistowsko-nacjonalistycznym, nie ma zaś Rzeczpospolitej zbyt wiele do zaoferowania. – argumentuje dr Kuź.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY