Przystanek Woodstock, czyli nie tylko o muzyce

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. Wikimedia Commons

Parę dni temu zakończył się kolejny, 23. Przystanek Woodstock, organizowany przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy w Kostrzynie nad Odrą. Festiwal ten od lat wywołuje skrajne emocje, również w środowisku narodowym. Czemu tak się dzieje i czy może być w przyszłości inaczej?

Na początku wyjaśnijmy czym miał być i czym jest Przystanek Woodstock. Organizowany jako podziękowanie dla wolontariuszy fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej za wysiłek włożony w zbiórkę, nawiązuje do Festiwalu w Woodstock w Stanach Zjednoczonych.  Czy ma to dla niego realne znaczenie? Tak, bowiem również skupia się głównie na szeroko pojętej muzyce rockowej, a światopogląd tam promowany jest zgodny z tym prezentowanym na amerykańskim festiwalu-protoplaście. Obecnie Przystanek Woodstock jest otwartą, masową imprezą, gromadzącą każdego roku nawet kilkaset tysięcy osób. Nie jest jednak tylko wydarzeniem muzycznym, co jest głównym powodem sprzeciwu wobec niego wielu środowisk.

Festiwal organizowany przez WOŚP, o czym już wspomniałem, zaczerpnął od swojego protoplasty światopogląd znany z rewolucji obyczajowej roku 68′, który można streścić w haśle “Pokój, Miłość i Szczęście” (ang. Peace, Love and Happiness). Jak powiedział sam prezes WOŚP Jerzy Owsiak, festiwal wyrósł z atmosfery właśnie tamtej epoki “dzieci kwiatów”, z ruchu hippisowskiego. Ruch ten za swoją podstawę ideową uważał pacyfizm (“make love not war”), anarchizm (co wiąże się z niechęcią do wszelkich instytucji), kosmopolityzm (co wynika z anarchizmu i braku przywiązania do Ojczyzny) i hedonizm, co objawia się chociażby w popularnym wówczas haśle “zamiast wojować, lepiej uprawiać seks”. Sam Owsiak nie ukrywa swoich związków z młodości z mazowiecką grupą hippisów, zapatrzonych na swoich amerykańskich “braci”, bawiących się na pierwszym Woodstocku w 1969 roku. Idee wiążące się z festiwalem są więc wprost sprzeczne zarówno z postawą patriotyczną, jak i interesem narodowym. Pamiętamy protesty tych właśnie hippisów w państwach Zachodu, mające na celu pełne ich rozbrojenie, co skazywałoby je na inwazję Związku Sowieckiego. Wiemy również, bo ta część ich światopoglądu na Zachodzie szczególnie zwyciężyła, czym kończy się relatywizm moralny i hedonizm, sprzeczne z moralnością chrześcijańską i niszczące demograficznie narody.

Nie będę, jak media związane z Prawem i Sprawiedliwością, przytaczał dokładnych statystyk policyjnych – nie są one zarówno miarodajne, jak i znacznie odbiegające od tych znanych z innych festiwali (oczywiście wszystko przy zachowaniu proporcji do liczby uczestników). Warto jednak zwrócić uwagę na niechęć zarówno organizatorów, jak i uczestników do większej liczby środków bezpieczeństwa, jakie wprowadził minister Błaszczak. Czy wiąże się to z tą niechęcią do instytucji, o której wspomniałem powyżej pisząc o ideowych źródłach festiwalu czy może wrogością do konkretnej opcji politycznej, jaką szef MSWiA reprezentuje? Wiemy, że Woodstock jest imprezą silnie upolitycznioną i to nie tylko w sensie ideowym, ale również w sensie partyjnym. Na festiwalu organizowana jest Akademia Sztuk Przepięknych, na której z woodstockowiczami spotykają się osoby publiczne, zazwyczaj mające “dziwnym” trafem ściśle określony światopogląd, często są to politycy i publicyści. Osoby te reprezentują obóz tzw. opozycji totalnej, zazwyczaj jej lewicowo-liberalną część – w tym roku był to chociażby znany działacz gejowski i prezydent Słupska, Robert Biedroń. Wszystko to naturalnie prowadzi do formowania hedonistycznego i liberalnego światopoglądu wśród wielu nieuformowanych jeszcze w tym sensie uczestników, którzy jak często mówią “przyjechali tylko dla muzyki”, a także do polityzacji (która sama w sobie nie jest niczym złym) w duchu lewicowo-liberalnym. Czy taki jest cel Jerzego Owsiaka? Pytanie pozostawię bez odpowiedzi z szacunku dla Czytelnika.

Warto ponadto przyjrzeć się jeszcze innym inicjatywom i zjawiskom występującym podczas Przystanku Woodstock. Jednym z nich są Antyrasistowskie Mistrzostwa Polski w Piłce Nożnej, prowadzone przez Stowarzyszenie “Nigdy Więcej”- to samo, które tropi wyimaginowanych faszystów i umieściło szczerbiec oraz falangę wśród symboli propagujących totalitaryzm (sierp i młot jest tam nieobecny, ciekawe czemu). Propagowany na tym (rzekomo tylko antyrasistowskim) turnieju jest multikulturalizm, którego opłakane skutki znamy na przykładzie Europy Zachodniej. Kontrowersyjna jest również obecność niektórych związków religijnych – wiele z nich oceniana jest jako sekty np. Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny. Ich działalność jest jednak dopuszczana przez organizatora tj. Jerzego Owsiaka i fundację WOŚP.

Podsumowując, festiwal w Kostrzynie nad Odrą jest inicjatywą, która od samego początku nie miała tylko na celu dostarczanie młodzieży rozrywki. Można mówić, że jedzie się tam dla muzyki, dla poznawania ludzi, że politykę ma się w poważaniu etc., jednak dopóki festiwal ten jest wodą na młyn nowej lewicy oraz polityków i publicystów lewicowo-liberalnych, to inicjatywa ta jest szkodliwą dla Polski i Polaków poprzez powodowanie skrzywienia ideologicznego w młodym pokoleniu, często działając na ludzką podświadomość- w końcu jak powiedział Joseph Goebbels “kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Co możemy z tym zrobić? Jedyne możliwe rozwiązanie to chyba masowy bojkot festiwalu, z ultimatum skierowanym wobec fundacji WOŚP z Jerzym Owsiakiem na czele. Celem bojkotu powinno być usunięcie z festiwalu warstwy ideologicznej lub jego pluralizacja, tak by możliwość wypowiedzi mieli politycy i publicyści o poglądach innych niż liberalne i lewicowe. Czy jest to możliwe? Warto próbować, w końcu chodzi o to – nawiązując do znanego z patriotycznych manifestacji hasła – czy nowe pokolenie faktycznie przyniesie Polsce odrodzenie.

 Kacper Kociszewski

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY