Potrzebujemy społeczeństwa, które się wtrąca!

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Stare wady, nowocześni ludzie

Żyjąc w tak niestabilnych czasach każdy człowiek potrzebuje przystani. Miejsca, w którym będzie czuł się zawsze bezpieczny, kochany. Gdzie nieważne co się stanie otrzyma potrzebne wsparcie i doładuje energię do dalszej pracy. Żyjąc w tak nieznośnie powierzchownych czasach potrzebujemy, jak nigdy, głębokich uczuć, bezinteresowności i współpracy w pokonywaniu trudów, jakie piętrzy przed nami życie. Jak nigdy potrzebujemy więc zdrowej rodziny i ciepła domowego ogniska. Wszelkie tezy jakoby misja rodziny miała się wyczerpać należy włożyć między bajki i trzeba to jasno powiedzieć, że rodzina jest i zawsze będzie człowiekowi potrzebna. Nie zawsze jednak wszystko układa się tak jak być powinno. Obserwujemy sukcesywny spadek ilości zawieranych małżeństw i wzrost ilości samotnych matek. Również sama jakość życia rodzinnego pozostawia wiele do życzenia i jest często daleka od wymarzonej. Plagą unoszącą się nad naszym społeczeństwem jest najokrutniejsza z przemocy, najokrutniejsza, ponieważ zadawana przez najbliższych. Obecnie nic nie jest większym zagrożeniem dla szczęśliwego życia rodzinnego i zdrowego wychowywania kolejnych pokoleń niż przemoc domowa. Osłabia to z jednej strony rodzinę jako instytucję, jej autorytet i wewnętrzną siłę, z drugiej osłabia psychicznie jej członków, czyniąc ich podatnymi na dalsze zepsucie. Dlatego walcząc z nowymi, utopijnymi prądami nienawidzącymi rodziny, nie zapominajmy i nie bagatelizujmy tych zupełnie realnych, wcale nie nowych problemów, które niszczą rodzinę od środka.

Uderzmy się w pierś

Przeglądając prawicową prasę traktującą o problemie przemocy domowej można dojść do wniosku, że jest to problem wyimaginowany. Wykreowany wyłącznie po to, żeby podkopywać instytucje rodziny i tradycyjne wartości. Nie wiem jak zaprzestanie bicia i upokarzania żony ma zburzyć ład społeczny. Takie dywagacje pozostawię już konserwatystom są oni przecież mistrzami w usprawiedliwianiu… rzecz jasna siebie i swoich słabości. Oczywiście ironizuję, ale tylko po to, żeby pokazać, że wcale nie mamy być, z czego dumni, z czego się cieszyć ani tym bardziej czego bronić. Fakt, że gdzieś jest statystycznie gorzej nie może być usprawiedliwieniem dla naszej obojętności, szczególnie że u nas wcale nie jest dobrze. Z perspektywy ofiary naprawdę niewiele zmienia to, czy bita osoba jest jedną na 50, czy na 5 bitych kobiet. W roku ubiegłych według danych policyjnych prawie 70 tysięcy kobiet padło ofiarami przemocy domowej. Już ta liczb powinna budzić niepokój, ale pamiętajmy, że statystyki policyjne obejmują wyłącznie zgłoszone przypadki, które są tylko wierzchołkiem góry lodowej. W Polsce panuje bardzo niska kultura prawna i niechęć do organów ścigania. Co więcej, wciąż panuje przesąd, że sprawy rodzinne załatwia się w domu i nikt nie ma prawa się w nie wtrącać. Istnieją jeszcze bardziej absurdalne uprzedzenia, że np. winę za przemoc ponosi ofiara i to ona powinna się wstydzić stąd skrzętne ukrywanie przestępstw w rodzinie przez samych pokrzywdzonych.

Twój problem, Twoja sprawa?

Rodzina jako podstawowa komórka społeczna do swojego właściwego funkcjonowania potrzebuje posiadać pewną autonomię. Nikt nie może narzucać rodzinie m.in. tego, jaką ma wyznawać religię, gdzie pojechać na wakacje czy co zjeść na kolacje. Jednak żyjąc w społeczeństwie dla wspólnego bezpieczeństwa i dobrobytu, władza, a także społeczeństwo samo w sobie poprzez tworzenie norm, powinno ograniczać naszą samowolę. Tak np. w polskim prawie, szczęśliwie, zakazane jest posiadanie narkotyków nawet we własnym domu pod własną poduszką, zakazane jest oglądanie dziecięcej pornografi, chociażby nikt o tym nie wiedział, tak samo zakazane jest stosowanie przemocy domowej i z równą skutecznością trzeba to egzekwować, jak w pozostałych przykładach. Państwo posiada nie tylko moralne prawo, ale i obowiązek interweniować w sytuacjach kryzysowych wewnątrz rodziny. Musi edukować społeczeństwo z zakresu posiadanych praw i wolności, nie może być natomiast głuche na krzyk ofiar uzależnionych finansowo i psychicznie od swoich katów.

Gdzie wasza rycerskość, panowie?

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zdarzają się przypadki odwrócenia ról, jednak skala dominacji przemocy wyrządzonej rodzinie przez mężczyzn jest tak duża (według danych Ministerstwa Sprawiedliwości 98%), że daje sobie prawo do stosowania uproszczeń w tej materii. Nie będę jednak czyniła uproszczeń w o wiele bardziej zróżnicowanym aspekcie przemocy w rodzinie, gdzie najczęściej mamy do czynienia z daleko posuniętymi uproszczeniami, ze względu na panujący w debacie publicznej monolog jednej grupy społecznej. Przemoc domowa nie jest wcale zjawiskiem klasowym! Przypisywanie tego zjawiska klasom niższym i osobom słabiej wykształconym jest życzeniowym spłycaniem tematu i wyrazem buty i arogancji liberalnych elit. Mężczyzna bijący żonę jest dziś przedstawiany jako prymitywny mieszkaniec niewielkiego miasteczka, pracujący fizycznie i zajmujący pierwsze ławki w parafialnym Kościele podczas niedzielnej mszy świętej. Powtórzę przemoc domowa, tak jak seksizm nie ma ograniczeń klasowych, pojawia się w każdej klasie społecznej i grupie wiekowej. Wszystkich mężczyzn bijących żony łączy jednak coś innego, mają jedną cechę wspólną, która może okazać się kluczowa dla zrozumienia problemu. Przemoc domowa jest typowa dla osób nadwrażliwych na swoim punkcie i punkcie swoich potrzeb. Skrajny egocentryzm i wygórowane oczekiwania co do swojego życia, strach przed rywalizacją i przegraną z partnerką przynoszą reakcję obronną w postaci przemocy. Jest to jednak bezcelowe i udowadnia wyłącznie bezradność, nie ma natomiast nic wspólnego z rycerskością, którą tak często wycierają sobie twarze mężczyźni z poważnym deficytem męskości. Jest przecież tyle sposobów, żeby walczyć z przemocą w rodzinie.

Co dalej z tą przemocą?

Na początku należy powtórzyć, że przemoc domowa nie jest wcale zjawiskiem nowym! Nie można więc zrzucać odpowiedzialności za nią na nowoczesne społeczeństwo, tylko traktować raczej jako szkodliwy relikt przeszłości. Trzeba więc celnie uderzyć w przyczyny owego zjawiska tkwiące w określonych stosunkach społecznych. Uderzyć należy punktowo tak, żeby zniszczyć tylko te zainfekowane komórki, nie niszcząc przy tym całego organizmu społecznego. Jeżeli organizm jako całość zostanie zbyt silnie zniszczony to będzie jeszcze bardziej podatny na szkodliwe patogeny – tu przykład wielu nowoczesnych państw zachodu, gdzie skala przemocy jest znacznie większa niż w Polsce, mimo szeregu działań przeciwdziałających temu zjawisku. Uderzyć trzeba w tę część tradycji, która deprecjonuje rolę kobiet, która tworzy kulturowe uzasadnienia dla stosowania przemocy w domu, która całkowicie uzależnia finansowo kobietę od męża. Należy też walczyć z podwójną moralnością, która tworzy i potęguję wokół kobiet atmosferę wstydu, ciągłego obwiniania się o wszystko, natomiast w stosunku do mężczyzn jest ona pełna pobłażliwości — przecież on jest mężczyzną, oni już tacy są? Źródeł przemocy domowej należy też szukać w takich zjawiskach jak pornografia czy przedmiotowe traktowanie kobiet przez popkulturę dlatego walkę z tym zjawiskiem należy toczyć wielotorowo.

Nie bądźmy ślepi!

Najważniejsze jest jednak to, żeby reagować, każda reakcja jest na wagę złota, i nigdy nie pozostawiać spraw samych sobie. Nie ważne jest czy problem dotyczy bliskiej nam, czy dalekiej osoby. Należy dać pokrzywdzonej osobie wsparcie psychiczne, a także zaoferować pomoc w przezwyciężeniu trudnej sytuacji. Natomiast oprawcy należy dać jasno do zrozumienia, że nie odpowiada nam jego zachowanie, nawet jeżeli jest naszym kolegą czy bratem (a może szczególnie wtedy). Przemoc domowa jest zjawiskiem cyklicznym, wyróżnia się jej poszczególne fazy o różnym natężeniu przemocy, co często daje płonne nadzieje ofiarom i uniemożliwia podjęcie zdecydowanych kroków. Dlatego właśnie to zjawisko samo w sobie, bez pomocy kogoś z zewnątrz, jest tak trudne do zatrzymania bez osobistej tragedii osoby pokrzywdzonej.

Uważam, że przemoc w rodzinie nie ma żadnego logicznego uzasadnienia. Nie wiem jaką przyjemność może czerpać oprawca z krzywdzenia najbliższych mu osób. Emocje? Problemy? Jest przecież tyle sposobów na odreagowanie złego nastroju jak np. sport, a z osobą bliską naprawdę lepiej porozmawiać. Na pewno szybciej i trwalej podniesie nas to na duchu niż wyrządzanie jej krzywdy. Jako społeczeństwo nie możemy udawać, że problem nie istnieje. Nie możemy być zapatrzeni w XIX wieczne standardy obyczajowe pełne hipokryzji i choć ukrytego to jednak upadku moralnego. W sprawach tak istotnych, jak rodzina, w sprawach tak barbarzyńskich, jak przemoc domowa potrzebujemy nie tylko państwa, ale i społeczeństwa, które się wtrąca!

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY