Polski producent klocków podbija Amerykę

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ źródło: sklad-militany.pl

Cobi podbiło Amerykę okrętami i czołgami. Największemu polskiemu producentowi klocków konstrukcyjnych tak dobrze idzie sprzedaż za oceanem, że myśli o zbudowaniu tam fabryki. Prezes firmy Robert Podleś ma też pomysł na podbój Francji.

Cobi zdobywa coraz silniejszą pozycję w Europie i planuje ekspansję za oceanem. USA to największy rynek eksportowy producenta klocków konstrukcyjnych. Firma Cobi planuje wybudować fabryki w USA i Meksyku.

— Dwa lata temu po raz pierwszy nasz eksport był wyższy niż sprzedaż krajowa, a teraz z zagranicy pochodzi już prawie 65 proc. naszych przychodów. Na polskim rynku rośniemy bardzo stabilnie, o 2-3 proc. rocznie, ale na innych ten wzrost jest znacznie bardziej dynamiczny. W niektórych krajach w ciągu roku udaje się nam nawet podwoić sprzedaż — mówi Robert Podleś, prezes i właściciel Cobi.

Już teraz w wielu europejskich krajach polski producent ma silną drugą pozycję, ustępując tylko duńskiemu konkurentowi — koncernowi Lego.

— To największy na świecie wytwórca zabawek, znacznie większy niż niejedna z amerykańskich firm notowanych na giełdzie. Nie mamy więc zamiaru ścigać się z nim o palmę pierwszeństwa, ale pozycję wicelidera chcemy mieć w jak największej liczbie państw — mówi prezes.

Firma prezesa Podlesia jest wiceliderem także w Polsce. Udział Cobi w rodzimym rynku plastikowych klocków wynosi około 6 proc., a w segmencie tzw. klocków konstrukcyjnych, składanych za pomocą systemu wypustek i gniazd 9,5- 10 proc. — szacuje Robert Podleś (niezależnych danych w tej dziedzinie nie ma). Pokazuje to jakim monopolistą na tym rynku jest Lego. Cobi nie posiada fabryk i klientów w Rosji, ponieważ Rosja nałożyła sankcje m.in. na klocki konstrukcyjne.

Prezes Cobi planuje umocnić swoją pozycję w Europie zachodniej, szczególnie w takich państwach jak Francja, Włochy i Hiszpania. Jako pierwsza ma być właśnie Francja:

— W części europejskich państw, np. we Francji, silną pozycję mają sieci handlowe, które na masową skalę kupują klocki od producentów z Dalekiego Wschodu, a następnie sprzedają pod własnymi markami. I to te brandy są zazwyczaj numerem dwa na tamtejszym rynku. (…) Tu rynek jest jednak dość specyficzny, bo Francuzi zdecydowanie chętniej niż inne europejskie narody kupują własne produkty. To widać w wielu dziedzinach — od motoryzacji poprzez segment spożywczy na zabawkach kończąc. Aby więc wejść na ten rynek i uzyskać na nim dobrą pozycję, trzeba mieć na miejscu silną bazę w postaci lokalnej firmy, najlepiej z tradycjami — wyjaśnia prezes Cobi

 

Największym eksportowym rynkiem Cobi są USA, na drugim miejscu jest Meksyk. Mimo, iż firma Roberta Podlesia eksportuje swoje produkty za ocean dopiero od dwóch lat to już, trafia tam już prawie 10 proc. produktów sprzedawanych poza Polską.

— Amerykanie, podobnie jak Polacy, kochają historię i militaria, dlatego trafiliśmy tam na świetny rynek. Znakomicie sprzedają się nasze zestawy wojskowych i historycznych pojazdów, samolotów, okrętów. Klienci w USA bardzo chętnie kupują wszystko, co amerykańskie, dlatego na ten rynek przygotowujemy osobne zestawy nawiązujące do dziejów Ameryki — mówi Robert Podleś.

Sprzedaż zestawów Cobi w USA rośnie tak szybko, że w tym roku firma podwoi przychody z tego rynku sięgną one ponad 2 mln USD. Zeszłoroczna sprzedaż spółki w ogóle wyniosła 83 mln zł. Cobi planuje, że w tym roku przychody sięgną 90 mln zł. Jedną z obaw prezesa Podlesia jest fakt, że rynek klocków konstrukcyjnych w Polsce nie rośnie. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy może być zakaz handlu w niedzielę.

Firma ma swoja jedyną fabrykę w Mielcu. Z uwagi na plany ekspansji za ocean, firma planuje budowę fabryki w Meksyku:

— Mieliśmy już propozycję budowy zakładów w USA. Nie zdecydowaliśmy się na to głównie z powodu wysokich kosztów pracy. Poważnie rozważamy jednak taką inwestycję w Meksyku, gdzie ponosilibyśmy znacznie niższe koszty i skąd moglibyśmy zaopatrywać USA (…) Najpóźniej za trzy lata trzeba będzie jednak podjąć decyzję, co dalej. Jeśli u nas warunki się nie zmienią, a ponadto dojdzie do nieprzewidywalnych zawirowań handlowych i wojny celnej pomiędzy USA a UE, to być może trzeba będzie postawić właśnie na Meksyk — deklaruje Robert Podleś.

źródło: pb.pl

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY