Piotr Błaszkowski: Polski czołg „Wilk’ czy „Miś” [OPINIA]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Opinię publiczną zelektryzowała informacja, że Polska Grupa Zbrojeniowa uruchamia prace badawczo-rozwojowe nad ciężkim czołgiem dla polskiej armii jak zapowiedział podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach prezes PGZ Witold Słowik. W jego ocenie to projekt niezbędny dla polskiej obronności. „W tej chwili w porozumieniu z armią uruchamiamy projekt prac badawczo-rozwojowych, chcemy uzyskać finansowanie z NCBR na ciężki czołg, taki jaki chce polska armia” – podsumował.

Założenie słuszne, ale potrzeba głębszej analizy na ten temat.

1.W Europie nie produkuje się od czasu zakończenia zimnej wojny czołgów ciężkich. Programy brytyjskie, francuskie i niemieckie, i postsowieckie w Europie Środkowej zostały wygaszone.

2. Czołgi produkuje się na świecie tylko w kilku krajach: USA, Rosja, Chiny, Korea Południowa, Japonia.

3. Czołgi pozostałe po “zimnej wojnie” w obu strefach technologicznych są co najwyżej modernizowane.

Wojsko Polskie posiada czołgi: niemiecki Leoprad2, zmodernizowany T-91 “Twardy” i T-72.

Na tą chwilę istnieją trzy możliwości wymiany istniejących czołgów w WP.

1. Już czysto teoretyczne wejście w program euro-czołgu, ale jest to za późno i wątpliwie, czy ośrodki badawcze Starej Europy dopuściłyby polski ośrodek PGZ do “tortu” zamówień.

2. Wspólny projekt polsko-koreański nad czołgiem K2PL (współpraca H. Cegielski-Poznań S.A. z Hyundai Rotem Company). Z uwagi na powagę koreańskiego partnera, za którym stoi nienaruszony po zimnej wojnie potencjał zbrojeniowy Republiki Korei chyba najbardziej realny.

3. I właśnie trzecie rozwiązanie, czyli właśnie zadanie Polskiej Grupie Zbrojeniowa wydaje się najbardziej ryzykowne. Ośrodek badawczy nie ukrywa, że czołg byłby “składakiem”, gdyż dziś rzadko, które państwo może wyprodukować wszystkie składniki takiego skomplikowanego systemu.

Ośrodek PGZ wcześniej opracował projekt “Gepard”, który ruszył pod koniec 2013 r., i miał być wozem wsparcia bezpośredniego o masie około 35 ton, uzbrojonym w armatę 120 mm. Jego główną cechą – dzięki niższej masie, ale kosztem słabszego pancerza-miała być większa mobilność niż w przypadku spotykanych dotychczas czołgów podstawowych. Po krytycznych uwagach przedstawiciele wojska zapowiadali zmiany w projekcie, ale w 2017 r. MON podał, że z niego rezygnuje. „Rezygnacja z Geparda na rzecz nowego czołgu podstawowego jest dowodem na wzmocnienie orientacji na obronę terytorium własnego kraju bądź terytorium traktatowego NATO”

I tu wchodzimy w kolejne zagadnienie problemowe. Czego tak naprawdę chce MON i sztabowcy, przy generalnie rozpoczęciu kilku projektów modernizacyjnej oraz zakupów kosztownych rakiet, które wszystkie może (jak na łodzie podwodne) nie starczyć środków. Czy chodzi tyko o to by PGZ miał się “czymś” zajmować.

Oby nie było z nowym projektem czołgu ciężkiego, noszący roboczą nazwę „Wilk” jak z przysłowiowym słomianym misiem z filmu “Miś”. Że jest na miarę naszych możliwości.

źródło: niezalezna.pl/defence24.pl

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY