[OPINIA] Matysiak: Wybuch II WŚ, płk. Beck, oceny i dywagacje (cz. 1)

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

1 września 1939 r. w wyniku niemieckiej agresji Anglia i Francja przekazały noty protestacyjne i zagroziły wojną w wypadku gdyby Niemcy nie zgodziły się na wycofanie wojsk z Polski i nie podjęły rokowań. Noty te nie zawierały żadnego terminu. Kiedy Niemcy zapytali czy noty mają charakter ultymatywny – odpowiedziano, że nie. Hitler uśmiechał się ze zrozumieniem, ponownie wszystkich zaskoczył. Następnego dnia wieczorem gabinet brytyjski zwrócił się z propozycją do III Rzeszy, iż jeżeli Niemcy wycofają się z Polski i przystąpią do rokowań to rząd brytyjski potraktuje „jakby nic się nie zdarzyło i poprze rokowania”.

Jak uważa znawca problemu, historyk Anna Cienciała (profesor historii w University of Kansas), była to ostatnia próba ratowania pokoju kosztem ofiary. Jednak w tym momencie zabrała głos angielska opinia publiczna i opozycja (Churchill) w parlamencie.

3-go września rząd brytyjski wypowiedział Niemcom niechcianą wojnę, tak samo z ociąganiem postąpili Francuzi. Spróbujmy spojrzeć, w jaki sposób nasi sojusznicy postanowili wywiązać się ze swoich sojuszniczych zobowiązań wobec Polski. Pozostawmy na boku kwestię pożyczek finansowych i pomocy materiałowej w sprawie, których rokowania szły bardzo opornie i które zostały tylko w niewielkim stopniu zrealizowane.

Znając treść tajnego protokołu między Ribbentropem a Mołotowem, nasi sojusznicy czekali na wejście Armii Czerwonej w granice Polski. Już 12 sierpnia 1939 r. w Abbeville, sztaby Anglii i Francji uznały, że jedyną formą pomocy Polsce będzie ofensywa powietrzna (odnośne układy podpisano w Warszawie w czerwcu 1939 r.) Następnie odwołano i to. Między Francją i Polską istniał układ z 19 maja 1939 r. (Gamelin-Kasprzycki), który zakładał, że w razie ataku Niemiec na Francję, Polska niezwłocznie zaatakuje Niemcy. W przypadku ataku na Polskę, Francja rozpocznie akcję na lądzie i w powietrzu od zaraz, a 15 dnia od mobilizacji nastąpi ofensywa generalna.

W rzeczywistości tak Anglia, jak i Francja ustaliły wcześniej defensywną strategię z jednym wyjątkiem: Francja zamierzała zaatakować Włochów w Libii. Oczywiście o swoim nowym stanowisku nie powiadomiły one Becka.

Kiedy 3 września zachodni sojusznicy w końcu wypowiedzieli wojnę Niemcom, Beck był w siódmym niebie, (zwracając się do żony swojego współpracownika P. Starzeńskiego) pełen entuzjastycznego napięcia wyznał: Naród miał prawo postawić mnie pod mur i rozstrzelać, gdyby oni nie byli weszli do wojny”.

Tak więc 12 września w Abbeville na spotkaniu Najwyższej Rady Sojuszniczej ustalono, że Polska musi wykrwawić się sama i żadna pomoc nie będzie jej udzielona. Czynnik rosyjski był zbyt wielką niewiadomą. Chciano Polaków zmusić do jak najdłuższego oporu po to, aby Francja mogła zyskać na czasie. Postanowiono to z premedytacją nie mając zamiaru wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Oczywiście polski sojusznik daremnie wyczekujący ofensywy francuskiej, nic o tym nie wiedział…

OCENY I DYWAGACJE

Zaciekłe walki w Polsce zżerały niemiecki sprzęt pancerny angażując większość ich sił (ok. 70%), alianci nie będą mieli już nigdy takiej dużej szansy, aby skrócić wojnę. Za tę krótkowzroczność będą musieli drogo zapłacić. Znamy popularne obrazy niemieckich zagonów pancernych, ale armia niemiecka miała również na wyposażeniu ok. 600 tys koni. Szacuje się, że Niemcy w latach 1934-39 r. wydały ok. $40 mld na zbrojenia, Polska ok. $ 1/2 mld (t.j. 80 razy mniej!). W dodatku Hitler zawładnął poważnym zasobem militarnym byłej Czechosłowacji.

Generalnie ujmując, Beck prowadził politykę zagraniczną państwa, którego położenie pomiędzy wielkimi mocarstwami było najważniejszym problemem w całym okresie jego istnienia. Co do Niemiec, to Beck nie był jedynym z ważnych europejskich polityków, którzy „wierzyli” Hitlerowi. W towarzystwie tym odnajdujemy premiera Anglii Chamberlaina, Francji Daladiera, Czechosłowacji i wielu innych ( towarzysz Stalin, aż do 22 czerwca 1941- chociaż jest coraz więcej dowodów, że Stalin również przygotowywał uderzenie na Hitlera).

Polacy mieli prawo oczekiwać, że sojusze zadziałają, podobnie jak latem 1914 r., kiedy Rosja weszła do wojny po stronie Francji.

Na marginesie krytyków Becka będących zwolennikami Paryża, godzi się przypomnieć, iż Benesz będąc nad wyraz profrancuski pozostawiony był w godzinie próby bez żadnych – nawet papierowych gwarancji francuskich. Jednak wydaje się, że szczególnie tysiącletnia historia Polski interpretowana w kombinacji z ówczesną geopolityką nie powinny Beckowi pozwalać na zaufanie do niemieckich ruchów nacjonalistycznych. Nieszczęściem było, że Beck uważający się za najlepszego spadkobiercę politycznej myśli Marszałka identyfikował jego wcześniejsze idee z własnymi i nadawał im taką samą absolutną wartość uważając, w zmieniającym się świecie, siebie za polityka nieomylnego.

Błyskotliwe przemówienie z 5 maja 1939 r. o honorze, w żadnej mierze nie miało się do szybkiej ucieczki do Rumunii i opuszczenia walczących Polaków, ale realistycznie patrząc, jakie było lepsze wyjście? Ewakuujący się rząd na teren sojuszniczego państwa zamierzał dalej kontynuować walkę u boku aliantów. Czas pokazał, że Beck jednak nie dopracował szczegółów tranzytu rządu polskiego ze stroną rumuńską, co i na nim się zemściło. Zarzuca mu się arogancję w stosunku do króla Rumunii Karola II oraz, że zbyt szybko zwolnił Rumunów z wypełnienia sojuszniczych zobowiązań.

Patrząc ogólnie: Niemcy rosły szybko w siłę i przy rewolucyjnej i gangsterskiej, ”rock star” dyplomacji Hitlera, oszołomiony zachód próbował go uspokoić, oswoić i skierować na wschód. Hitler jednak porozumiał się ze Stalinem próbując wydobyć się spod sieci brytyjskich gwarancji dla Polski. W konkluzji zachód nie mógł zaakceptować dynamizmu wzrostu potęgi Hitlera i wojny nie dało się uniknąć.

Polska była tylko geograficznie koniecznym epizodem tej wojny, tak dla Zachodu jak i dla Hitlera.

KARTA ROSYJSKA

Opowiadanie lewicowych bajek o potencjalnych korzyściach dla II RP z ewentualnego militarnego sojuszu z totalitarną sowiecką Rosją jest bezwstydnym idiotyzmem i zupełnie nie bierze pod uwagę rzeczywistych polskich doświadczeń z Sowietami. Okrutne czystki etniczne Polaków w latach 1937-38, późniejsze kryminalne morderstwa w Katyniu, wywózki polskiej ludności, łagry, Syberia, oto przykłady przyjaznego zachowania z naturalnego repertuaru bolszewików…

Wszelkich lewicowych marzycieli zagubionych w historii trzeba odesłać do traktowania przez Sowiety Litwy, lub nawet bohaterskiej Finlandii.

W dyskusjach historyków, a nawet wojskowych II Rzeczpospolitej pojawia się opinia, że Beck absolutnie nie rozegrał karty rosyjskiej. Gdybanie w tej dziedzinie nie należy do najłatwiejszych. Niektórzy, wg. mnie, krótkowzrocznie ( szczególnie wojskowi np. gen. T. Kutrzeba) sugerowali dobrodziejstwo usztywnienia polskiej obrony kilkunastoma dywizjami sowieckimi zarzucając Beckowi niewykorzystanie tej potencjalnej możliwości. Najbardziej drastycznie zachował się były dowódca rozbitej   Armii Łódź, gen. Juliusz Rómmel, który po przedostaniu się do Warszawy (z powodu starszeństwa został jej dowódcą) dowiedziawszy się o inwazji Armii Czerwonej wydał odezwę witającą bolszewików (!). Po wojnie wrócił do PRL-u i służył siepaczom Bieruta.

Dziś przy całej dostępnej wiedzy na temat natury sowieckiego systemu pachnie to wręcz polityczną naiwnością. Wiemy, że skończyłoby się to „usztywnieniem” II Rzeczypospolitej i jej „braterskim” rozbiorem, tak jak się stało na piśmie 23 sierpnia, a w materii nieco później.

Wydaje się, że Beck dość dobrze znał kartę rosyjską i dlatego jej nie użył. Niech potwierdzeniem powyższego będzie jego wypowiedź tuż po zawarciu układu z 31 lipca 1941 r. (Sikorski – Majski), kiedy zrezygnowany były sternik polskiej polityki zagranicznej rzekł:

Już mnie więcej nie potrzebują”. Czy wiedział wówczas, że Rzeczpospolita już na długie lata straciła szansę na niepodległość?

To zaniedbanie odcinka sowieckiego, a właściwie „uśpienie” czujności i niebezpieczeństwa z tej strony wyjaśniają dopiero archiwa. U boku Becka działał sowiecki szpieg ppłk. Tadeusz Kobylański, zaufany prezydenta Mościckiego (dyr. departamentu wschodniego MSZ), który miał wgląd w politykę wschodnią, ale i ją kształtował, na jego wschodnich “usypiających” ekspertyzach polegał Beck…

KARTA NIEMIECKA

Beck nie mógł sprzymierzyć się z Hitlerem, ktoś powiedział, że byłby to sojusz między głodnym człowiekiem, a kawałkiem chleba. Wiedział dobrze, co spotkało negocjującą z Hitlerem Czechosłowację, czy nawet wcześniej Austrię.  Odpowiedzią byłby sojusz Anglii, Francji i Rosji, (później USA) i wojna. Trudno sobie wprost wyobrazić 30-50 polskich dywizji pod Moskwą (byliśmy już tam z Napoleonem, tym razem zgodziliśmy się z T. Kościuszką, który Napoleonowi odmówił), poza tym przecież Hitler planował pozostawienie na ziemiach polskich tylko 10 mln niewolników Rzeszy, a po wyrżnięciu polskiej inteligencji, reszcie słowiańskich podludzi fundował w jedną stronę wycieczkę za Ural…

Ewentualne uczestnictwo w pakcie antykominternowskim z Hitlerem nie przeszłoby przez gardło polskim elitom (polskie stanowisko sondował Goering w lutym 1937 r.), które 20 lat wcześniej walczyły o niepodległość, a jak zareagowałby na to kościół katolicki? Przecież polski charakter ukształtował się na kanwie katolicyzmu, odróżniającego nas od ortodoksji ze wschodu i protestantyzmu z zachodu.

Beck doskonale wiedział, jak należy rozmawiać z Hitlerem.  Znał jego skuteczną taktykę małych kroków, nawet na studyjnym przykładzie rozbicia i pochłonięcia państwa czechosłowackiego. Najpierw propaganda o niesprawiedliwości, wysunięcie skromnych żądań (tu: oddanie i tak niemieckiego Gdańska, kolej i autostrada przez Korytarz, plebiscyty na spornych etnicznie obszarach) tak, aby raz na zawsze doprowadzić do sprawiedliwości i pokoju. Następnie przygotowanie prowokacji (tu: Gliwice) tak, aby pokazać światu, że użycie siły jest po prostu konieczną samoobroną przeciwko szkodliwemu, destabilizującemu świat awanturnictwu właśnie w celu zachowania pokoju…

Hitler (podobnie jak drugi “klasowy” socjalista Stalin) międzynarodowe umowy miał za nic. Czesi używając zdrowego rozsądku nie chcieli kłopotu i chcieli się dogadać. Hitler w nagrodę gwarantował nowe granice okrojonej przez siebie Czechosłowacji tylko po to, aby te umowy zdeptać.

Innym przykładem zaprzyjaźnionego państwa z Hitlerem (P. Zychowicz) może być roponośna Rumunia, która jednak na skutek nacisków III Rzeszy i zaprzyjaźnionego z nią Stalina straciła jedną trzecią swojego obszaru i ludności. Mimo tego weszła do osi Berlin-Rzym i oddała Hitlerowi 30 swoich dywizji na wojnę z Rosją (utraciła tam połowę). Więc jak Hitler dbał o swoich przyjaciół? Dodajmy, że Rumunia w przeciwieństwie do Polski nie miała spornych terytoriów z Niemcami… Intryguje też teza, jakoby rasistowski Hitler budując swoją przestrzeń życiową na Ukrainie, Białorusi i Rosji, pozwoliłby akurat istnieć silnej, niezależnej Polsce? Czy poprosiłby też Polskę o korytarz , kolej i autostradę na Ukrainę? Przecież to żarty…

Czy prezydent Mościcki nie powinien zdymisjonować Becka po załamaniu się jego polityki z Niemcami, szczególnie po zapoznaniu się z żądaniami Hitlera? (nasz amb. w Berlinie Józef Lipski, poddał się do dymisji, następnie poszedł na front, jako szeregowiec, on naprawdę wiedział, co to znaczy mieć HONOR). Co prawda min. Beck oddał się do dyspozycji prezydenta Mościckiego, który jednak rezygnacji Becka nie przyjął, w obliczu narastającego zagrożenia nie powołano też Rządu Jedności Narodowej. Polityczni potomkowie Piłsudskiego nie byli jednak w stanie myśleć kategoriami tego typu zmian, a na emigracji opozycja odpłaciła im pięknym za nadobne  (choćby kryzys nominacyjny, a nawet angielski  “czyściec” Wyspa Węży dla ok. 1,500 sanacyjnych oficerów)…

MOŻLIWE KONSEKWENCJE

Groza bierze, kiedy pomyślimy, co by z nami zrobił Stalin, kiedy karta wybranego (sojusz z Hitlerem) „mniejszego zła” by się odwróciła. Może skończyłoby się na jakiejś „Ludowej Republice Krakowskiej”, czy “Księstwie Warszawskim” z wdową po Feliksie Edmundowiczu – Zofią Dzierżyńską, jako prezydentem, czy I sekretarzem (ona miała szerokie plecy u Stalina). Nie bylibyśmy już przedmiotem targów zwycięskich aliantów; pies z kulawą nogą nie upomniałby się o polskich „faszystów”. Przecież Stalin i tak nazywał żołnierzy AK – faszystami(!).

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY