[OPINIA] “Demoliberalna hipokryzja” – o histerii ws. happeningu politycznego w Katowicach

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

No i stało się. Prokuratura w Katowicach umorzyła śledztwo ws. happeningu politycznego w Katowicach z listopada 2017 r., którego organizatorem był Ruch Narodowy. Uczestnicy tego wydarzenia na zbitych deskach przypominających trochę szubienice powiesili zdjęcia sześciu europosłów PO, którzy głosowali za skandaliczną rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. Sam dokument był bełkotem nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością. Zresztą, większa część europosłów PO wówczas wstrzymała się od głosu w trakcie głosowana, jedynie ta feralna szóstka deputowanych wyłamała się spod klubowej dyscypliny.

Samo śledztwo, wszczęte raczej pod presją medialną, trwało dwa lata. Pytanie jest takie – czy w ogóle powinno być wszczynane? Histeria ogarnęła Platformę Obywatelską po racjonalnej decyzji prokuratorskiej. Jednak także przy okazji doszło do wysypu hipokryzji i obłudy polityków PO. POwcy zapomnieli chyba, że w 2006 r. na ich „Błękitnym Marszu” też pojawiło się zdjęcie prezydenta Lecha Kaczyńskiego wystylizowane jakby był na szubienicy. Zdjęcie z tego wydarzenia jest do dzisiaj dostępne w sieci. Reakcji organizatorów z PO nie było żadnej na te skandaliczne zdjęcie. Inne bulwersujące wydarzenia miały miejsce w trakcie protestów antyrządowych w ostatnich latach. Na manifestacjach KODu, gdzie też przecież szli politycy PO, można było zauważyć dzieci z tekturami na których narysowano dubeltówkę wcelowaną w kaczkę. Co kaczka symbolizuje na antyPiSowskich zgromadzeniach? Odpowiedź jest oczywista. Podobnych klinicznych przypadków z wydarzeń gdzie też byli politycy PO jest więcej.

Platforma Obywatelska usilnie wmawia Polakom, że chce standardów Europejskich w Polsce. To dlaczego chce karać happenerów? W Niemczech prokuratura szybko umorzyła śledztwo ws. szubienic dla kanclerz Angelii Merkel i szefa MSZ-u Sigmara Gabriela. W Wielkiej Brytanii w trakcie kampanii wyborczej w 2010 r. na atrapach szubienic powieszono czołowych polityków brytyjskich w tym m.in. Dawida Camerona. Donald Trump w USA też „wsiał”, a także go „ścięto”. Nikt w nie został za to pociągnięty do odpowiedzialności! Można więc podejrzewać, że PO tylko wyciera sobie gębę standardami europejskimi, a tak naprawdę chce wprowadzać reguły rodem z państw totalitarnych.

Jedna z europosłanek, której zdjęcie pojawiło się na kawałku deski w Katowicach, pani Róża Thun ostatnio na sesji parlamentu europejskiego mówiła, że katolikom nie przeszkadza Matka Boska (konkretnie Częstochowska) w tęczowej aureoli, a dokładnie chodzi o barwy ruchu LGBT. Takimi groteskowymi wypowiedziami pani deputowana się kompromituje. Idąc za jej „logiką” można śmiało stwierdzić, że wielu Polaków popiera krytykowanie jej decyzji politycznych, wieszając od niej podobiznę na kawałku deski.

Media demoliberlane czyli TVN i Gazeta Wyborcza też nie potrafią przyjąć do wiadomości decyzji prokuratora ws. happeningu w Katowicach. Tak więc w sposób ułomny starają się „udowadniać”, że w trakcie katowickiego wydarzenia grożono europosłom. Na tej pikiecie był dziennikarz TVNu Bertold Kittel, znany z tego, że nagrywa z ukrytej kamery oraz, iż jego niektóre „prace dziennikarskie” negatywnie weryfikował sąd. Dlaczego więc nie nagrał tych bezpośrednich gróźb? Widocznie ich tam nie było!
Nie brakuje w lewicowo liberalnych mediach też „analiz” historycznych dotyczących pikiety narodowców. Jedną z takich „analiz” jest „stwierdzenie”, iż w 1794 r. wieszanie portretów następowało po wieszaniu prawdziwych ludzi. Taka ułomna argumentacja ma niby udowadniać realne groźby jakie padały w trakcie wydarzenia w 2017 r. mimo, że tych gróźb na żadnym nagraniu nie ma.

Co ciekawe jest wywiad przeprowadzony przez serwis Na.Temat cztery dni po pikiecie katowickiej (29 listopada 2017 r.) z jednym z jej organizatorów i co czytamy:

Proszę wyjaśnić, skąd pomysł na szubienice. To CZĘŚCIOWE odniesienie do Insurekcji Kościuszkowskiej i do Konfederacji Targowickiej. Mówię o wymiarze SYMBOLICZNYM i CZĘŚCIOWYM odniesieniu w formie pewnego happeningu. W trakcie insurekcji kościuszkowskiej wieszano obrazy zdrajców i było to nazywane – egzekucją in effigie (z francuskiego- w obrazie)

Z tej wypowiedzi wynika jasno czym kierowali się organizatorzy happeningu. Po prostu wyciągnęli z wydarzeń historycznych te kwestie, które nie budzą wątpliwości natury prawnej i które można wykorzystać.

Demoliberałowie i lewica oskarżają prokuraturę o stronniczość, a nawet sympatie polityczne wobec organizatorów happeningu. Koronnym „argumentem” być ku temu, że jakby powieszono podobizny polityków PiSu to zarzuty zostałby przedstawione od razu. Czysta hipokryzja i zakłamanie. Otóż Jarosław Kaczyński, prezes PiS nie raz został obrażony i nikomu zarzutów nie postawiono. W trakcie koncertu pewnego pseudo-metalowego zespołu Mssha jego wokalista poderżnął kukle z zdjęciem Jarosława Kaczyńskiego gardło, ten sam „los” spotkał kukłę z podobizną abp. Jędraszewskiego w trakcie jakiegoś spędu LGBT. Także kukła ze zdjęciem pana Kaczyńskiego została spalona w 2016 r. przed sejmem. Nie przypominam sobie polityków PO, aby interweniowali w tych sprawach i czy w ogóle prokuratura się tym zajmuje. Sprawy z kukłami Kaczyńskiego miały miejsce za rządów PiS.

To tyle o obiektywizmie (czyli o jego braku) polityków PO. Po prostu happening w Katowicach zagrał im na nosie, gdyż pokazał, iż obywateli stać na wyrazistą krytykę ich destrukcyjnych działań politycznych.

Europosłowie PO złożą zażalenie do sądu ws. decyzji prokuratora. Sprawa więc jeszcze będzie wywlekana. Jednak dla dobra wolności słowa i swobodnego wyrażania poglądów z czasem musi zostać zamknięta, bo inaczej będzie to pozytywny sygnał dla lewackich pieniaczy, hipokrytów i zwolenników kneblowania ust przeciwnikom politycznym, że są lepsi oraz gorsi obywatele, a tych lepszych w ogóle nie będzie można krytykować, co z pewnością dla obywateli nie będzie dobre.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY