Z uwagi na koronawirusa władze niektórych niemieckich landów rozważają wprowadzenie nowego obostrzenia. Chodzi o zakaz prowadzenia rozmów w autobusach, tramwajach czy metrze.
Władze opierają się na opiniach naukowców, którzy uważają, że mówienie zwiększa ryzyko zakażenia koronawirusem. Chodzi konkretnie o kropelki śliny, które są w wydychanym powietrzu, także podczas mówienia. W niektórych niemieckich miastach wprowadzono już takie zasady w formie apelu. Tak jest choćby Mannheim i Monachium.
O wprowadzenie zakazu rozmów w środkach komunikacji publicznej apelują związkowcy transportu komunalnego. Zwracają uwagę, że wiele osób, rozmawiając przez telefon komórkowy w środkach transportu czy też na peronach lub dworcach i przystankach w mieście, ściąga maseczkę pod brodę.
Zobacz także: 235 niepożądanych odczynów poszczepiennych w Polsce [LISTA]
Nakaz milczenia w transporcie publicznym funkcjonuje już na Majorce i w Barcelonie w Hiszpanii. Tam w autobusach nie wolno rozmawiać ani przez telefon komórkowy, ani z innymi pasażerami. Do unikania rozmów w środkach transportu publicznego apeluje też francuska Narodowa Akademia Medycyny.
W Niemczech póki co zamknięte pozostają m.in. szkoły i przedszkola, restauracje i puby, teatry i opery, a także duża część placówek handlu detalicznego, z wyjątkiem sklepów spożywczych i aptek. Kraj też nie wyklucza przywrócenia kontroli granicznych.