O niezwykłym uczuciu rozmowa w pociągu

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Rozpędzony pociąg z piskiem zatrzymał się na stacji przerywając na chwilę wakacyjną monotonię małego miasteczka. Z wagonów wysunęło się kilka postaci. Na ich twarzach uważny obserwator może odczytać zrezygnowanie. Jakby żałowali, że ich podróż już dobiegła końca. Wśród wsiadających mężczyzna w średnim wieku szuka dogodnego przedziału. Zagląda kolejno do każdego z nich i po chwili poszukiwania wsiada do prawie pustego. Oprócz niego w środku jedynie młody chłopak czytający lekturę. Kurtuazyjne przywitanie. Wzrok starszego pada na okładkę książki.
– Idealizm? To w naszym świecie coś takiego jeszcze istnieje?
– Wie Pan, w każdych czasach znajdzie się kilku niepoprawnych wariatów dążących do wielkich celów, którzy cenią bardziej honor i czyste sumienie nad pełną kiesę. W rzeczywistości, w której żyjemy, gdzie materia góruje nad duchem, także istnieje krąg ludzi, którzy mają wiarę w ideały.
– Ja do nich nie należę. Nie wiem, czy kiedyś należałem.
– Żal mi Pana, że nigdy Pan tego nie doświadczył. Ale spróbuję to Panu wytłumaczyć. Kochał Pan kiedyś?
– Słucham? – chwila wahania – Tak. Chyba tak.
– Można powiedzieć, że ta lektura to podróż sentymentalna. Widzi Pan, ta książka była dla mnie jak pierwszy pocałunek z wyjątkową kobietą – ożywczy powiew w smutnym życiu, które nie było pełne. Od tego momentu po prostu się wie, że to Ona. To z Nią chce się spędzić resztę życia. Pierwsze dni po tym zdarzeniu człowiek jest w stanie euforii. Chce jej więcej i więcej. Czuje ogromne szczęście, że Ją znalazł. Wie, że żadna przed Nią nie była nic warta, a innej już nie będzie.
– Proszę Pana, zwykle w związek potem wchodzi rutyna, problemy, sypie się i wszystko szlag jasny trafia. Na początku zawsze jest kolorowo.
– A widzi Pan, bo trzeba ciągle pracować nad tą relacją. Przede wszystkim dobrze się poznać, odkrywać swoją słodką wybrankę na nowo. Wtedy przychodzi pewność, że to dobra droga. Czasem są chwile trudne, wydaje się, że jest przeciw Wam cały świat. Wbrew pozorom to motywuje, by składać ciągle nowe dowody miłości, by dać się porwać uczuciu.
– Mówisz Pan jak poeta.
– To Ona uczyniła mnie takim. Pielęgnuje we mnie romantyczną naturę, wciąż przypomina mity i legendy. Słodkim głosem opowiada o ludziach czystych rąk, jasnych myśli i szczerych serc. Żąda, bym był taki jak oni. Bym był taki dla Niej. Rozumie Pan, jest szalenie wymagająca kochanką i wciąż muszę się przez to doskonalić. Miała wielu przede mną – chcę im dorównać, by być Jej godnym. Nie jest to łatwe, uwodziła dżentelmenów z całej Europy, którzy miłość do Niej pieczętowali własną krwią.
– A czy dała im coś w zamian? Nie lepiej było ją rzucić?
– By życie znów było puste? Nigdy. To spalanie siebie na Jej ołtarzu paradoksalnie prowadzi do szczęścia. Żyć i umierać w Jej słodkich objęciach to nieść iskierkę dobra w światową zawieruchę. Jestem pewien, że tej namiętności błogosławi sam Bóg.
– Nie wyjawił Pan jeszcze jej imienia.
– To Idea. Idea narodowego radykalizmu.
– O proszę. Nie wiedziałem, że Pan z tych. Kto by pomyślał.
– Może zechce Pan poczytać? Trudno opisywać to słowami komuś, kto tego nie doświadczył. To jak opowiadanie ślepcowi o zachodzie słońca.
– Nie, nie. Na mnie już czas, to moja stacja. Wysiada Pan?
– Nie, jadę dalej. Do widzenia.

Leon Skrodzki

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY