LANUSZNY: Reforma górnictwa – fakty i propaganda

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Polska Grupa Górnicza kilka tygodni temu zaprezentowała wyniki finansowe za pierwsze półrocze. Górnicza spółka zanotowała 8 milionów złotych zysku. Przy czym zysk byłby większy, lecz niestety 75 milionów straty zanotowały kopalnie Katowickiego Holdingu Węglowego, które od końca marca 2017 r. są też w PGG. Część tzw. macierzysta PGG (min. kopalnia zespolona ROW) zanotowała 83 min zł. zysku.

W mediach, czy też na rożnych portalach (w tym także na jednym nacjonalistycznym portalu) widać duży optymizm i zadowolenie z tego faktu. Ale czy jednak dodatni wynik finansowy PGG jest bezsprzecznym powodem do zadowolenia?

Górnictwo w okresie tzw. transformacji zostało w sposób bezwzględny staranowane przez demoliberalne rządy. Fatalne zarządzanie spółkami górniczymi (zawsze z klucza politycznego),  jego cięgle i nieudolne reformowanie, i coraz większa fiskalizacja spowodowała, że branża ta jest niestabilna ekonomicznie i ma problemy z wydajnością. Polska będąca przez lata krezusem w wydobywaniu węgla zaczęła go także sprowadzać. W 2014 r. sprowadzono niecałe 11 mln ton węgla kamiennego. Bywały okresy gdzie więcej węgla sprowadzano niż wydobywano, a nawet  dochodziło do sytuacji, że węgla importowanego było więcej w obiegu handlowym, niż polskiego leżącego na zwałach.

Reforma górnictwa

Jednym z wyzwań Prawa i Sprawiedliwości, po przejęciu władzy w 2015 r., było górnictwo. Przemysł wydobywczy pozostawiony po 8 latach rządów PO- PSL był w stanie krytycznym, a wcześniejsze próby „reformowania” górnictwa przez rząd Ewy Kopacz były de facto jego kolejnym dobijaniem. Społeczeństwo Górnego Śląska stawiło jednak opór reformom PO i PSL. Część protestów była wówczas koordynowana przez działaczy Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej.  Rząd się ugiął i pod presją społeczną podpisał z związkami zawodowymi porozumienie. Z jednej strony czas pokazał, iż rządu Ewy Kopacz nie miał pomysłu na naprawę górnictwa, czego przykładem była próba zamknięcia KWK „Bobrek” Bytom i KWK „Brzeszcze”. Oba zakłady miały zostać przesunięte do Spółki Restrukturyzacji Kopalń co było równoznaczne z likwidacją. Jednak w wyniku w/w porozumienia kopalnie te przeszły pod inne spółki energetyczne co z czasem okazało się skutecznym ruchem pod kątem wydobycia, a co za tym idzie także poprawiła się ich sytuację ekonomiczną. Jednak układ pomiędzy zawiązkami, a rządem PO – PSL był generalnie wyciszeniem nastrojów społecznych. Górnictwo ciągle potrzebowało naprawy…

„Dobra zmiana” i „reforma” górnictwa

Prawo i Sprawiedliwość w kampaniach wyborczych (prezydenckiej i parlamentarnej) przed przejęciem władzy w sposób stanowczy mówiło, że ma pomysł na naprawę sektora wydobywczego, dodając przy tym, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta. Nie brakowało także sloganów o suwerenności energetycznej itd. Jednak PiSowska reforma górnictwa wymagała zgody Komisji Europejskiej. Tym samym PiS reformował górnictwo, ale nie w sposób suwerenny, a pod okiem KE.

W grudniu 2010 r. Rada UE  przyjęła Decyzję nr 787 w sprawie pomocy państwa ułatwiającej zamykanie niekonkurencyjnych kopalń węgla. Na jej podstawie wspieranie przez państwo przemysłu węglowego dozwolone jest tylko w celu ułatwienia procesu zamknięcia kopalni przez pokrycie jej ewentualnych strat produkcyjnych oraz tzw. kosztów nadzwyczajnych, wynikających z likwidacji zakładu (m.in. pakiet osłonowy dla zwalnianych górników). Jedynie Niemiec przez kilka lat nie obowiązywała ta decyzja. KE bazując na tym akcie prawnym zatwierdziła rządowy plan naprawy górnictwa, którego koszt wyniósł niespełna 8 mld zł.

Już wtedy było więc wiadomo, że część kopalń i ruchów pójdzie do SRK, czyli de facto zostanie zamknięte. PiS tym samym potwierdził (niestety), że z KE opłaca się wchodzić w spór jedynie w przypadku, gdy to przyniesie medialny rozgłos i polityczne profity (Trybunał Konstytucyjny), ale w sprawach kluczowych dla gospodarki i krajowej energetyki już nie do końca.

Pierwszym krokiem rządu p. Beaty Szydło było powołanie nowej spółki węglowej – Polskiej Grupy Górniczej w miejsce Kompanii Węglowej. Głównymi udziałowcami spółki są inne państwowe spółki energetyczne.

KWK „Krupiński” i KWK „Makoszowy”do likwidacji

Pod nóż PiSowskiej reformy górnictwa poszły KWK „Krupiński” (należącą do Jastrzębskiej Spółki Węglowej) w Suszcu i KWK „Makoszowy” w Zabrzu. Oficjalnie uznano te kopalnie za nierentowne, przedstawiając tzw. audyty. Jednak od początku sprawa likwidacji tych dwóch kopalń budziła ostry sprzeciw części central związkowych i załóg górniczych. Z tym, że prorządowe związki zawodowe bardziej grały na czas i często były wręcz oskarżane o ciche przyzwolenie dla decyzji rządu w sprawie tzw. nierentownych kopalń.

W przypadku „Krupińskiego” sprawa dotyczył m.in. faktu, iż kopalnia ta była już swego czasu restrukturyzowana oraz od zawsze miała opinię (co potwierdzały dane) jednej z najbardziej wydajnych jeżeli chodzi o wydobycie węgla. W ostatnich latach jednak zaczęły się pojawiać dane ekonomiczne stwierdzające nierentowność tej kopalni. Ruch Narodowy min. na prośbę części załogi tej kopalni wysłał do ministerstwa energii szereg pytań dotyczących „Krupińskiego” oraz apelował (konferencja prasowa prezesa Ruchu Narodowego, posła Roberta Winnickiego z września 2016 r. ) o ponowny audyt  dotyczący kondycji finansowej kopalni, wskazując m.in. na to, że pod ziemią wokół „Krupińskiego” jest jeszcze około 40 mln ton zasobów operatywnych węgla, w tym węgla koksującego. Co ciekawe w samym resorcie energii doszło do kuriozalnej sytuacji.  wiceminister energii p. Grzegorz Tobiszowski z mównicy sejmowej mówił, że „Krupiński” ma koncesję na wydobycie węgla do 2021 r. a jego przełożony minister Krzysztof Tchórzewski w odpowiedzi na interpelację prezesa Ruchu Narodowego, posła Roberta Winnickiego jasno stwierdził, że „Krupiński” ma koncesję do 2030 r.

Wokół KWK „Krupiński” cały czas jednak coś się dzieje. W mediach pojawiają się informacje o planie powołaniu spółki pracowniczej, która mogłaby przejąć ten zakład.  Również temat złóż węgla spod „Krupińskiego” ciągle budzi zainteresowanie. Z czasem będzie możliwość napisać o tym osobny artykuł.

KWK „Makoszowy” to kopalnia z ponad wiekową tradycja i była najbezpieczniejszą kopalnią pod kątem pracy górnika. Zasoby operatywne węgla na KWK „Makoszowy” szacowane są na około 56 mln ton (w tym węgla koksującego). W 2015 r. kopalnia została przeniesiona do SRK… lecz nie została zlikwidowana. Oficjalnie zmiana spółki miała posłużyć do znalezienie nowego inwestora. W praktyce była to zwykła gra na czas. KWK „Makoszowy” inwestora nie znalazła. Mimo ofert, które się pojawiały był jeden zasadniczy problem – inwestor musiał zwrócić koszty, które poniósł skarb państwa w procesie restrukturyzacji „Makoszów”. Drugim bolesnym ciosem dla „Makoszów” było odebranie jej kontraktów na dostawy węgla dla elektrowni w woj. opolskim. Kopalnia została więc postawiona w niekorzystnej sytuacji od samego początku, a jej likwidację po prostu przełożono na inny okres.

Katowicki Holding Węglowy

Sytuacja w innej spółce górniczej – Katowickim Holdingu Węglowym również była napięta. Oczywiście wpływ na to miały wyniki finansowe. Tym samym jasne było, że cześć kopalń i ruchów czeka likwidacja. Jednak najpierw na przełomie marca i kwietnia przeprowadzono fuzję KHW i PGG, a od ponad miesiąca wiadomo, że zamknięte zostaną kopalnia „Wieczorek” z Katowic i Ruch „Śląsk” z Rudy Śląskiej. W przypadku pierwszej oficjalnie podaję się za argument coraz mniejsze zasoby węgla (a trzeba pamiętać, że pierwotnie kopalnia ta nie była na liście zakładów do likwidacji). Inaczej jest w przypadku zakładu z Rudy Śląskiej. Tam wydobycie można było śmiało realizować do końca 2018 r. Jednak znowu uznano, że nie ma to pokrycia  ekonomicznego…

Uchwała antysmogowa

W kwietniu Sejmik Województwa Śląskiego przyjął uchwałę antysmogową, która w życie wchodzi w wrześniu 2017 r.  W dokumencie radni zapisali m.in., że wraz z wejściem w życie uchwały będzie obowiązywać zakaz spalania tanich paliw – mułu, węgla brunatnego i flotokoncentratów węglowych. Reasumując, odbiorcy indywidualni zostali skazani na węgiel, który jest dwa, a nawet trzy razy droższy od w/w paliw.

Co ciekawe na portalach energetycznych pojawiły się opinie, że ta sytuacja może doprowadzić… nawet do zwolnień w kopalniach. Gdyż kopalnie muszą w krótki odstępie czasu zmienić procesy produkcyjne węgla (zwiększoną produkcja orzechu i groszku węglowego)). Te opinie jednak są mało racjonalne, gdyż użytkownicy pieców węglowych nie przejdą masowo na ogrzewania gazowe czy olejowe. Będą musieli kupić węgiel!

Zaznaczę jednak, że co do zasady walka ze smogiem jest słuszna. Tylko działania i konsekwencje ich nie mogą w sposób drastyczny odbijać finansowo na obywatelach. Obecnie słusznie szacuje się, że koszty ogrzewania dla indywidualnych odbiorców wzrosną przynajmniej dwukrotnie.

Skutki reformy górnictwa…

Niedawno w Katowicach na Międzynarodowych Tragach Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego przedstawiciele strony rządowej wyrażali się, że górnictwo stanęło na nogi, a teraz pójdzie do przodu. Te pełne patosu i bałwochwalstwa wypowiedzi nie bardzo się mają to stanu rzeczywistego.

Jak wspomniałem jedynym argumentem (nie przeczę bardzo istotnym) jest finansowy plus PGG.  Jednak wokół górnictwa dalej dzieją się niepokojące procesy. Od kilku miesięcy kopalnie PGG zaczęły stosować dzienne limity sprzedaży węgla kamiennego. Obecnie indywidualni odbiorcy na węgiel muszą czekać nawet tydzień. Wiceminister energetyki, p. Grzegorz Tobiszowski, nie widzi w tym problemu. W odpowiedzi na interpelacje prezesa Ruchu Narodowego, posła Roberta Winnickiego, w sprawie stosowania dziennych limitów sprzedaży węgla na śląskich kopalniach, p. Tobiszowski odpowiedział – Pragnę zwrócić uwagę, że scharakteryzowana powyżej praktyka ustalania dobowych limitów sprzedaży gotówkowej jest stosowana przez kopalnie co roku, zawsze w okresie wzmożonych zakupów węgla przed sezonem grzewczym. Jednak dostawcy węgla mają inne zdanie i jasno stwierdzają, że podobnej sytuacji w kopalniach nie było od lat.

Kwiecień tego roku był początkiem wzrostu cen węgla rożnego sortymentu. Sierpniowa podwyżka ceny węgla wyniosła około 80 zł na tonie. Część ekspertyz mówi jasno, że wpływ na to ma cena węgla na rynkach światowych, która wzrasta. Ale o wiele bardziej niepokojącym powodem tego stanu jest słabe wydobycie węgla. Dodatkowo prezes PGG Tomasz Rogala mówił, że nie da się zrealizować planowanego wydobycia węgla kamiennego na poziomie 32 mln ton, m.in. z powodu problemów w kopalni Piast – Ziemowit.

Problemy więc są i nie można ich w ogóle bagatelizować, ponieważ dotyczą bezpośrednio surowca. Lada moment zacznie się w Polsce tzw. sezon grzewczy i zapotrzebowanie na węgiel automatycznie wzrośnie, szczególnie u odbiorców indywidualnych (jest to około 19% odbiorców węgla od PGG), którzy już teraz są niestety głównymi beneficjentami negatywnych skutków reformy górnictwa. Niepokojąca jest też sytuacja w firmach około-górniczych. Wiele takich firm nie potrafi zrealizować zleceń z powodu wielomiesięcznych opóźnień w płatnościach ze strony PGG. W mediach pojawiła się kilka miesięcy temu informacja o dużych problemach finansowych „Kopexu”, firmy zajmującej się produkcją i dostarczaniem maszyn, urządzeń oraz technologii dla górnictwa.

Przyszłość

Nie da się odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie co czeka polski przemysł wydobywczy. Tym bardziej, że trzeba go także wiązać z szeroko pojętą krajową energetyką oraz decyzjami dotyczącymi energetyki w UE. Od dłuższego czasu UE znowu wchodzi w kolejną fazę dekarbonizacji źródeł energii w związku z tzw. mixami energetycznymi. Polski system energetyczny oparty na 85% na węglu będzie musiał znowu zmierzyć się z unijnymi naciskami w tych kwestiach. Rząd obiecuje, że węgiel będzie stanowić główne źródło energii tworząc nawet po szerokich konsultacjach eksperckich Program dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce w latach 2016 -2030. Jednym z docelowych postulatów tego dokumentu jest wzrost zapotrzebowania na węgiel z 56,5 mln ton do między 70 mln a nawet 86 mln ton w 2030 r. Jednak patrząc na obecne posunięcia rządu premier Szydło przytoczona prognoza ma prawo budzić wątpliwości. Wszystko będzie zależeć więc od czynników zarówno politycznych, jak i ekonomicznych oraz technologicznych.

Kolejnym problemem może być ponowna próba dokapitalizowania PGG z pieniędzy publicznych, na co UE może nie dać już zgody, gdyż będzie to uznane za łamanie reguł wolnego handlu (oczywiście w mniemaniu unijnych biurokratów). Taka sytuacja  może z kolei spowodować dekompozycje aktywów PGG, które mogą zostać przesunięte pod  inne spółki energetyczne jak PGNiG i PGE, które też są udziałowcami PGG. Ewentualnie udziałowcy mogą chcieć przekształcić PGG w spółką akcyjną ze spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, o czym wspomniał niedawno minister energii p. Tchórzewski.  Inna spółka energetyczna – Tauron (poprzez spółkę Tauron Wydobycie) również coraz bardziej wchodzi w inwestycje związane z wydobywaniem węgla (Brzeszcze, Janina i Jaworzno). Warto przy tym wspomnieć, że wciąż brakuje dokładnego zestawienia na co poszły dokładnie 3 mld złotych na dokapitalizowanie PGG w momencie jej powoływania z państwowych spółek energetycznych. Sprawą również zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli.

Mimo rządowej propagandy sytuacja w górnictwie nie jest wcale stabilna. Zbyt silna dynamika procesów i wydarzeń wokół górnictwa oraz energetyki stawia wiele pytań o przyszłość najważniejszego surowca energetycznego w Polsce. Czas pokaże, a władzę (niezależnie z jakiej opcji politycznej się wywodzi) trzeba mocno w tych kwestiach recenzować.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY