Komu przeszkadza Wielka Polska?

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. pixabay.com / CC

Wiele już pisano o Wielkiej Polsce, która jest celem naszej działalności. Sama idea Wielkiej Polski urosła do rangi mitu, utopii, a niekiedy żartu. Powodów niepowodzeń jest wiele, ale przede wszystkim bierność Polaków. Rodzą się przy tym pytania czy warto o nią walczyć i czy w ogóle jest to możliwe. Odpowiedź jest prosta- tak, jest to możliwe, tylko trzeba chcieć.

Czym w zasadzie jest Wielka Polska?

To oczywiście cel, do którego dąży każdy polski nacjonalista. To wbrew opinii innych nie tylko puste, górnolotne hasło. Wielka Polska nie odnosi się do terytorium, bo granice są zmienne i nie są dane raz na zawsze. To, że granice Polski mają taki kształt, a nie inny, jest wynikiem postanowień konferencji „Wielkiej Trójki” w Teheranie. Granice naszego państwa nie zadowalają wszystkich (zwłaszcza tzw. „rewizjonistów”- przyp. T.C.), ale wpływu na to nie mamy. Mamy za to wpływ na kształtowanie młodego pokolenia, bo Wielka Polska to przede wszystkim wielki naród.

Naród nasz niejednokrotnie wznosił się ku wielkości, jednak odbywało się to w sytuacjach dramatycznych. Oczywiście mowa tu o powstaniach, gdy to Polacy chwycili za broń i walczyli o wolność i niepodległość (Tylko Powstanie Wielkopolskie i Powstania Śląskie zakończyły się sukcesem, reszta była daniną krwi, którą rok rocznie upamiętniamy- przyp. T.C.). My, Polacy, tylko w sytuacjach kryzysowych i nadzwyczajnych potrafimy się poświęcić i pojednać. Na co dzień jest już inaczej, a tak być nie powinno.

Rodzi się pytanie, czy potrafimy być narodem naprawdę wielkim. Odpowiedź jest twierdząca, ale tego nie osiągnie się ot tak. Wieszcz Adam Mickiewicz pisał: „Tylko pod krzyżem, tylko pod znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem”. I to jest wskazówka dla nas, ponieważ jeśli jako katolicy (większość Polaków uważa się za katolików) uznamy Boga ponad wszystko co ziemskie i doczesne, będziemy kierować się Ordo Caritatis i pracować nad swoimi wadami, to znacznie przybliżymy się do wielkości. Wydaje się to być złudne i naiwne, ale wystarczy chcieć i zmianę zacząć od siebie już teraz, w tej chwili! Jako katolicy i narodowcy mamy obowiązek kierować się Ewangelią, otwarcie mówić Bogu. Skoro prezydent USA nie ma problemów powoływać się na Boga, to my tym bardziej. Donald Trump jest tylko człowiekiem, tak jak my.

Kolejnym elementem, zaraz po wierze, budującym wielkość narodu polskiego jest społeczny solidaryzm. Wielka Polska nie może być socjalistyczna ani kapitalistyczna (skrajnie libertariańska – przyp. T.C.), tylko solidarna. Obydwa systemy spychają człowieka na drugi plan. Socjalizm (w zasadzie marksizm – przyp. T.C.) powoduje, że człowiek staje się bezradny i bezużyteczny. Potrafi konsumować i wykorzystywać dorobek innych, nie dając w zamian nic wartościowego. Ponadto socjalizm jest w swej naturze antychrześcijański. Sekularyzacja, moralna degrengolada i Chrystianofobia postępują, a my musimy się temu przeciwstawić.

Kapitalizm powoduje, że człowiek skupia się na tym, by być bogatym i inni wokół są potencjalnymi wrogami. Bogactwo nie jest złe pod warunkiem, że jest ono narzędziem do zbawienia, a nie celem samym w sobie. Kardynał Stefan Wyszyński o kapitalizmie pisał tak: „Wyznawcom swoim wskazuje jako cel zasadę potępioną przez Kościół: Naprzód bogaćcie się, a wszystko inne będzie wam przydane. Wraz z tą zasadą zaleca się jako środki bogacenia się zbyt łatwe zyski, szybkie zarobki spekulacji, wyrzucanie na bruk robotników, panowanie kłamliwej reklamy, podstępne upadłości, oszukaństwo, zamach giełdowe, „walkę na noże” między trustami, kartelami, domami handlowymi, wyuzdaną rywalizację towarzystw akcyjnych – wszystkie te dzikie formy anarchii gospodarczej , wiodące nieliczną garść ludzi do opanowania świata przy pomocy pieniądza i kredytu”.

Wiele osób, które mówią o sobie, że są „konserwatywnymi liberałami” (według mnie jest to sprzeczne samo w sobie – przyp. T.C.) prędzej czy później będą musiały wybrać, czy celem ich życia jest zbawienie czy dobra materialne. Tak już jest, że w dzisiejszym świecie bogacenie się wiąże się z odrzuceniem Dekalogu i moralności.

Jeśli chcemy być solidarni, musimy kierować się Pismem Świętym i dostrzegać człowieka, bo dziś człowiek stał się przedmiotem do wykorzystania i zarabiania pieniędzy. Solidaryzm nie oznacza, że wszyscy solidarnie mamy „klepać biedę”, tylko w razie potrzeby pomóc drugiemu, nie zamykać się na niego. Jeżeli ktoś jest bogaty to chwała mu za to, ale ten ktoś musi mieć świadomość, że może nadejść taki dzień, w którym straci wszystko i będzie żebrakiem. Zatem solidaryzm to łączenie pozytywnych elementów kapitalizmu i socjalizmu.

Wielka Polska to projekt na pokolenia i dla pokoleń, który powstaje mozolnie. Jesteśmy w takim momencie historii, gdzie Polacy przebudzili się, ale w pełni świadomi jeszcze nie są. I tu jest zadanie dla tych, którzy zdają sobie sprawę z powagi zaistniałej sytuacji, ponieważ marksizm kulturowy w naszym społeczeństwie postępuje i zbiera swoje „żniwo” demoralizując Polaków.

Komu konkretnie Wielka Polska przeszkadza?

Najprościej mówiąc to Niemcom i Rosji (co poniektórzy dodaliby masonerię, jednak to zakrawa o teorie spiskowe – przyp. T.C.). Polska leży w takim miejscu, że przeszkadza naszym sąsiadom. I Niemcy, i Rosja chcą mieć tu swoje wpływy. Jednym i drugim przeszkadza niezależna Polska, która dominowałaby w Europie środkowo-wschodniej. Projekt pt. „Wielka Polska” przeszkadza także środowiskom działającym w Polsce. Przede wszystkim są to środowiska związane ideowo i personalnie z PRL oraz służbami tamtego państwa. III RP jest kontynuatorką satelickiego państwa ZSRS, ale pomimo, że dziś istnieje Federacja Rosyjska, Polska nie jest suwerennym państwem (ponieważ członkostwo w UE zobowiązuje nasze państwo do stosowania prawa UE – przyp. T.C.). W ten oto sposób Wielka Polska przeszkadza środowiskom rządzącym w Unii Europejskiej, Komisji Europejskiej etc. Siłą rzeczy przynależność do UE na obecnych zasadach skutecznie blokuje tworzenie silnego i suwerennego państwa.

W tej wyliczance przyszedł czas na wyznawców religii mojżeszowej oraz ludzi narodowości innej niż polska. Otóż postulat jednolitej etnicznie, religijnie i kulturowo Polski powoduje zarzuty o charakterze ksenofobicznym. Zapomina się o fakcie, iż Polakiem może być każdy, kto akceptuje zasady ukształtowane przez chrześcijaństwo i ponad 1000 lat historii, zna język polski i utożsamia się z polską kulturą.

Historia pokazuje, że Polska dawniej była krajem wielokulturowym i do zamachów/incydentów nie dochodziło. Wynikało to z tego, iż przybysze szanowali panujące w Rzeczpospolitej zasady. Ten piękny i sielankowy obraz burzy fakt, że doszło do upadku i rozbiorów.

W dzisiejszych czasach mono etniczność jest wielką zaletą, dlatego Wielka Polska musi być narodowa i katolicka. Katolicka, ale prawdziwie katolicka. Doskonale wiemy, że w Kościele Katolickim mamy do czynienia z największym kryzysem w historii. Źródeł tego problemu trzeba szukać w Soborze Watykańskim II, a zwłaszcza w środowiskach modernistycznych, które zdominowały hierarchię kościelną. Jednak Kościół to przede wszystkim wierni, dlatego w nas nadzieja, bo my, nacjonaliści, doskonale widzimy problem i jego rozwiązanie upatrujemy w powrocie do tradycji.

Ora et labora

Wielka Polska jest możliwa, warunki do jej realizacji przedstawiłem we w miarę przystępny sposób. Powtórzę jeszcze raz, powrót do tradycji katolickiej (nie tylko do liturgii, ale także do nauki społecznej – przyp. T.C.) i praca u podstaw jest zaczynem do zbudowania silnego państwa. No i oczywiście, odrobina zdrowego egoizmu narodowego jest wskazana. Wystarczy chcieć i zacząć działać, a nie być biernym lub żyć nadzieją, że „narodowcy za mnie to zrobią”. Na zakończenie przytoczę fragment listu św. Pawła do Rzymian 8,31: Si Deus pro nobis, qui contra nos?

Tomasz Cynkier

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY