DOLIŃSKI: Niesprawiedliwość podatków pośrednich

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Źródło: Blaber

Całkiem niedawno byliśmy świadkami społecznego oburzenia programem „benzyna +”, czyli projektem podwyższenia stawki jednej ze składowych ceny paliw w sprzedaży o 25 gr na litrze. Ów okoliczność to kolejna dobra okazja do przeprowadzenia debaty publicznej nad tym, jak trudnym podatkiem są podatki pośrednie. Istotą opodatkowania za pomocą popularnego podatku VAT i akcyzy jest ich egalitarność, tj. dotyczą wszystkich, ale nie po równo. Niesprawiedliwość i kapitalistyczny wyzysk tych podatków i opłat polega na tym, że formalnie każdy płaci tyle samo. Rzeczywiście, w odniesieniu do przedmiotu opodatkowania – towaru lub usługi, rzeczywiście płaci się tyle samo. Jednak problem pojawia się przy proporcjach w wydatkach na te towary i usługi uwzględniając dochody różnych warstw społecznych. Bogaci posiadający większe dochody, wydają przeciętnie mniej, na to, co muszą wydać jako składowe niezbędne do życia. Osoby uboższe wydają proporcjonalnie więcej na to, na co muszą wydawać, żeby żyć ze swojego dochodu. Opodatkowanie przez podatki pośrednie powoduje, że dochody osób biedniejszych są proporcjonalnie o wiele bardziej opodatkowane – przez wydatki, które te osoby muszą ponosić, żeby żyć – od dochodów osób bogatych. Podatki pośrednie są skrajnie niesprawiedliwe i prowadzą bezwzględnego wyzysku. Nie wymyślono nigdy niczego bardziej niesprawiedliwego, ponieważ jest to system doskonałego ucisku mniej zamożnych obywateli.

Z punktu widzenia problemu społecznego, podatek pośredni i akcyza w obecnym modelu są skrajnie niesprawiedliwe, ponieważ przeciętnie są o wiele większym obciążeniem dla osób o niskich i średnich dochodach, niż dla osób o dochodach dużych, nie mówiąc nawet o bardzo dużych. Chodzi o to, że poziom dochodów osoby zamożnej, wydany na VAT i akcyzę w ramach prowadzenia normalnego gospodarstwa domowego, będzie zbliżony do wydatków grup biedniejszych. Jeżeli zaś popatrzymy na to procentowo, czyli jaki procent dochodów osób zamożniejszych stanowi obciążenie podatkami pośrednimi i akcyzą, a jaki osób biedniejszych – to można się przerazić. Nikt jednak takich statystyk w Polsce nie publikował, a nawet jeżeli, to nie były one promowane zwłaszcza przez rządzącą i uprzywilejowaną elitę.

Rachunek jest banalny, jeżeli ktoś zarabia pensję minimalną około 1459 PLN to oznacza, że na to, co musi wydawać, żeby żyć wydaje około 90% tej kwoty. To znaczy około 1300 PLN na jedzenie, opłaty, czynsz (bo przecież nie ma szans na kredyt z takimi dochodami) i inne składowe konieczne do życia. Przy przeciętnym opodatkowaniu około 16% (efektywna stawka VAT), oznacza to, że płaci około 220 PLN podatków pośrednich. W konsekwencji na życie ma tylko około 1000 PLN łącznie.

VAT z samej swojej natury jest niesprawiedliwy, natomiast akcyza – to przywilej państwa, z pewnością potrzebny na wyroby akcyzowe, których wprowadzanie do obrotu wiąże się z kosztami społecznymi i np. ryzykiem zdrowotnym obywateli. Jednakże, dlaczego akcyzą jest obłożona energia elektryczna? Czy prąd to luksus w Polsce? Dlaczego podlega pod akcyzę?

Równolegle warstwy uprzywilejowane i posiadające, nie płacą podatków od wartości posiadanego majątku, podatki od nieruchomości w Polsce nie odzwierciedlają ich rzeczywistej wartości, dzięki czemu przechowywanie kapitału w wartości nieruchomości jest naszym narodowym sportem, który bardzo silnie rzutuje na rynek nieruchomości – oczywiście w interesie posiadaczy nieruchomości traktowanych komercyjnie. Podobnie jest z opodatkowaniem zysków kapitałowych, poprzedni rząd nie zgodził się na wprowadzenie promowanego przez Komisję Europejską podatku od transakcji finansowych. Miało to tłumaczenie, że w ten sposób i tak byśmy głównie opodatkowywali własne obligacje. Jednak, na nie istnieniu tego mechanizmu korzystają firmy transferujące zyski kapitałowe za granicę. Wielkim krzykiem skończyła się próba stworzenia przez Polskę podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Okazuje się, że nie wolno w Polsce opodatkowywać głównie niemieckiego i francuskiego handlu, ale można nie dopuszczać do tamtejszych rynków pracy polskich pracowników. System jest stworzy w ten sposób, że korzystają na nim wielkie zachodnie korporacje oraz ich krajowi zausznicy, którzy służą jako warstwa nadzorcza nad ludnością tubylczą. Brak równowagi systemu podatkowego w zakresie podatków pośrednich jest szokujący – to biedni utrzymują system, finansują system. Bogaci mają przywileje, a korporacje transferują zyski.

Chodzi o to, żeby opodatkować dokładnie to, co może być najbardziej efektywne do opodatkowania. Tam, gdzie jest najwięcej pieniądza w obrocie, tam jest najprościej go wydobyć z systemu. Można to uzasadnić naszą generalną biedą, jednak już na tyle zwiększył się ogólny poziom zamożności, że nie ma powodów do dalszego unikania opodatkowania własności. Nie ma uzasadnienia, dla którego bogaci posiadający własność, nie mieliby płacić za opiekę, jaką daje im państwo. W tej chwili jest tak, że to biedni płacą, a bogaci korzystają z funkcjonowania systemu w sposób nieproporcjonalny. Pierwsi bardziej płacą, a drudzy bardziej korzystają. W konsekwencji to biedni utrzymują system dla bogatych.

Rządzący, zamiast mówić o podwyżce podatków na dobro tak ważne, jak paliwo, powinni pomyśleć o obniżeniu podstawowej stawki VAT i podwyższeniu podatków bezpośrednich, a może nawet i zrobieniu rewolucji mającej na celu stworzenie jednej powszechnej stawki VAT na wszystko, na poziomie stawki efektywnej oraz podniesienie znacznie wysokości podatku CIT. Chodzi oczywiście o górne (tzw. krańcowe) stawki, płacone po przekroczeniu pewnego bardzo wysokiego poziomu dochodów. Tu za każdym razem warto tłumaczyć logikę działania systemu. A więc to, że krańcowa stawka PIT w wysokości 75 proc. nie oznacza, że oddaje się fiskusowi trzy czwarte całego uzyskanego dochodu. Chodzi jedynie o 75 proc. tego, co wystaje poza na przykład 500 tys. zł rocznego dochodu. W rozwiniętych zachodnich gospodarkach krańcowa stawka PIT bywała już bardzo wysoka (90 proc. w Wielkiej Brytanii czy Kanadzie albo USA). I na tym tle dzisiejsze 30-40 proc. to naprawdę nieuzasadnione prezenty dla najbogatszych, które w żaden sposób nie zachęcają ich do produktywnej działalności inwestycyjnej. Co więcej, nie ma żadnego powodu, dla którego rząd nie miałby manipulować stawką podatku pośredniego w ciągu roku – jeżeli zaobserwuje, że ma zbyt duże lub zbyt małe dochody. Przy systemach komputerowych to nie jest trudne. Byłoby fascynującym obserwowanie, jak rząd zmniejsza jednolitą stawkę podatkową, gdy ma za dużo dochodów! Chodzi o to, żeby nie przepalić gospodarki.

Jeżeli mówimy o solidaryzmie narodowym i Społecznej Gospodarce, to nie może być tak, że społeczeństwo jest zarzynane przez podatki pośrednie. Nie ma sprawiedliwej stawki podatków pośrednich, jednak sytuacja, gdy dochody państwa opierają się na opodatkowaniu konsumpcji, przy udawaniu, że opodatkowanie własności i dochodów kapitałowych jest „Komunizmem”, jest w dalszej mierze nie do obrony. Proszę popatrzeć na stawki podatkowe na Zachodzie! Proszę popatrzeć jak Niemcy rozliczają swoje korporacje! To smutne, że jesteśmy społeczeństwem tak niedojrzałym, by to dostrzec. Nie wspominając o wciąż unoszącym się w opinii publicznej dogmacie o wspaniałomyślności liberalizmu. Proszę się zastanowić, kto ma w tym interes, żeby przez tyle lat dusić konsumpcję Polaków, ale pozwalać na luz tym, którzy akumulują własność lub żyją z inżynierii finansowej?

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY