„Czołobitność wobec anarchistów nie jest postawą życiowo mądrą” – Rota Toruń, Klub Konfederacji Toruń w liście do prezydenta Torunia

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Organizowany przez toruńskie środowiska prawicowe protest „Stop tęczowej agresji” odbił się lokalnie szerokim echem i wywołał żywe komentarze. Już w momencie rejestracji zgromadzenia kolektywy LGBT wystosowały apel do prezydenta miasta o zdelegalizowanie zgromadzenia. Do ataku dołączyła Scheuring Wielgus.

Włodarz miasta Michał Zaleski zgromadzenia nie zabronił. W odpowiedzi na apel LGBT tłumaczył: „Przez wieki mieszkańcy naszego miasta udowadniali, że potrafią pokojowo współistnieć ze sobą mimo różnic religijnych, narodowościowych i światopoglądowych. Ta różnorodność stawowi o bogactwie duchowym miasta. Nawet jeśli w historii toczyły się spory, w większości udawało się je rozstrzygać w sposób pokojowy.”

Nie spotkało się to z przychylnym odbiorem środowisk chcących uchodzić za tolerancyjne, które postanowiły następnie, w nielegalny sposób zakłócić zgromadzenie zorganizowane przez Klub Konfederacji Toruń oraz Rotę Niepodległości Toruń. Dodatkową presję na prezydenta Torunia próbowała również wywrzeć, metodami właściwymi sobie, Gazeta Wyborcza.

Organizatorzy pikiety “Stop tęczowej agresji” postanowili nie być dłużni lewicowym ekstremistom pisząc list otwarty do gospodarza miasta, przesyłając go także do wiadomości insp. mgr Maciejowi Lewandowskiemu – Komendantowi Miejskiemu Policji w Toruniu. Poniżej możecie zapoznać się z jego pełną treścią, sygnowanego przez Adama Rybińskiego – koordynatora Roty Niepodległości Toruń i Jakuba Dziadosza – lidera Klubu Konfederacji Toruń. List poparł również Prezes Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz.

Zobacz także: Mowa miłości czy mowa nienawiści? Rewolucja LGBT przyśpiesza

Szanowny Panie Prezydencie,

w związku z listem, jaki otrzymał Pan w dniu 21 sierpnia 2020 r. od środowisk chcących uchodzić za tolerancyjne oraz nacisków wywieranych na Pana ze strony niektórych mediów, czujemy się w obowiązku zareagować.

Na początku chcielibyśmy podziękować za zgodne z prawem rozwiązanie kwestii zgromadzenia z dnia 27 sierpnia br., tj. za niepodejmowanie działań mających na celu jego uniemożliwienie. Wydawać by się mogło, że postępowanie zgodnie z literą ustawy jest czymś, czego powinno się od władz publicznych po prostu oczekiwać, a nawet wymagać, nie zaś czymś, za co się dziękuje. Praktyka ostatnich miesięcy pokazuje jednak niestety, że poszanowanie funkcjonariuszy publicznych i polityków wszystkich opcji politycznych głównego nurtu dla prawa przestało być w naszym biednym kraju oczywistością. Również media, a nawet osoby uważane za publiczne autorytety, są dziś w stanie nieironicznie brać w obronę podającego się za kobietę sprawcę brutalnego pobicia i dewastacji.

W odpowiedzi na zarzuty, które wystosowano w naszą stronę przed i po manifestacji „Stop tęczowej agresji” z dnia 27 sierpnia, informujemy: nikogo nie zdyskryminowano ze względu na orientację seksualną; nikogo nie zdehumanizowano; nie zachęcano do przemocy psychicznej i fizycznej; nie głoszono komunikatów homofobicznych, transfobicznych.

Natomiast odnotowano nielegalną kontrmanifestację, nie zachowującą wymaganego dystansu 100 m od naszego zgromadzenia, na czele, której stanęła Poseł na Sejm. Notabene nie jest to pierwszy raz, gdy ta pani łamie prawo o zgromadzeniach.

Pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że nie należy stawiać znaku równości pomiędzy mniejszościami seksualnymi, a LGBT. Nie każdy homoseksualista popiera i utożsamia się z tymi organizacjami, z uwagi na ich anarchistyczny i totalitarny charakter. Kwestia mniejszości seksualnych jest wykorzystywana wyłącznie przedmiotowo, a ostatecznie wyrządza im większą krzywdę niż przynosi pożytek. Warto w tym miejscu przytoczyć niedawne, nieodosobnione słowa homoseksualisty o tym co go spotkało ze strony działaczy LGBT:

„Dziś pierwszy raz od dawna płakałem. LGBT okazało się podłe, destrukcyjne, chore z nienawiści i nie chce mieć z tym nic wspólnego (…)

Przez całe życie nikt nie sprawił mi tylu przykrości, nie próbował tak poniżyć, upodlić, zniszczyć, jak dziś ludzie z tęczą w profilach – bo nie zgadzam się na agresję aktywistów. Nawet z największym homofobem udawało mi się nawiązać dialog – z nimi to niewykonalne, nie chcą”.

Panie Prezydencie, tym środowiskom nie zależy na prawach mniejszości, tylko, przykładem Zachodu, na rewolcie i zaoraniu naturalnego porządku, uderzając w elementy stabilizacji społecznej i państwowej: kościół, tradycję, rodzinę, kadry intelektualne, akademickie, kulturalne, a ostatnio nawet Policję.

Przypominamy, ich wcześniejsze manifestacje w Toruniu toczyły się w obronie osoby podejrzanej o popełnienie przestępstw Michała Sz. – zdeklarowanego anarchisty, czyli człowieka jawnie opowiadającego się przeciwko państwu prawa. Protestowali też przeciwko „brutalności Policji”, w sytuacji, gdy to policjanci coraz częściej są szarpani, opluwani, zwyzywani z ich strony. W sukurs tym środowiskom przychodzą ze skoordynowaną akcją dezinformacyjną media o zagranicznym finansowaniu, w tym Gazeta Wyborcza. „Godzina nienawiści i nietolerancji” – tak mija się z prawdą autor artykułu pisząc o naszym zgromadzeniu, które trwało od 18.45 do 19.15, a jeden z organizatorów – Jakub Dziadosz, już na wstępie zaznaczył: „osobom homoseksualnym należy się szacunek, tak jak pozostałym. Wynika to z samego faktu bycia człowiekiem. Nie chcemy dzisiaj protestować przeciwko homoseksualistom. Protestujemy przeciwko całemu ruchowi LGBT, który próbuje zawłaszczyć nasze życie publiczne”. Niech fakt, że brat redaktora naczelnego wspomnianej gazety jest oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, tłumaczy jej agendę ideologiczną.

Przypominamy, to w Toruniu na sam koniec kampanii wyborczej zdewastowano na tle nienawiści samochód kandydata na Prezydenta RP. W końcu torunianie musieli wstydzić się też za zdewastowany pomnik Józefa Piłsudskiego i Ojca Świętego Jana Pawła II. Panie Prezydencie, Pan wówczas w oświadczeniu powiedział, że to „bezzasadny, zupełnie nie wiadomo skąd się biorący akt wandalizmu”. Te akty wandalizmu i agresji przetaczające się przez nasze piękne miasto i cały kraj nie dzieją się bezzasadnie i samoistnie. „Czas na delikatną walkę się skończył” – oznajmił aktywista LGBT. Miejskie partyzantki marksistowsko-anarchistyczne szkolą się w całej Polsce. Toruń nie jest od nich wolny. Jak długo władze samorządowe będą pobłażały i tłumaczyły wywrotowców nie szanujących prawa? Panie Prezydencie, ile można?

W naszym środowisku nie ma anarchistów. Są za to ludzie na co dzień dbający o bezpieczeństwo w Toruniu, bez względu na wyznanie, orientację, pochodzenie etc. Nie pozwolimy na wywracanie miru społecznego i państwowego.

Czołobitność wobec anarchistów nie jest postawą życiowo mądrą, a politycznie może okazać się bardzo szkodliwą.

Pozostając z szacunkiem,

Adam Rybiński – Stowarzyszenie Roty Niepodległości – Toruń

Jakub Dziadosz – Klub Konfederacji Toruń

Robert Bąkiewicz – Stowarzyszenie Marsz Niepodległości

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY