Polacy i Żydzi razem walczyli z banderowcami — ostatni dzień Hanaczowa

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Okładka książki „Ostatni dzień Hanaczowa” autorstwa Damiana Markowskiego

Okładka książki „Ostatni dzień Hanaczowa” autorstwa Damiana Markowskiego / Fot. Wydawca

Historia, jaką można poznać z kart (wydanej przez wydawnictwo Bellona) pracy „Ostatni dzień Hanaczowa” autorstwa Damiana Markowskiego może się nie spodobać wielu środowiskom, bo sprzeczna jest ze stereotypami z różnych stron sporów historycznych. Lewicy i pseudoliberałom nie spodoba się, opis tego, jak Polacy bronili Żydów, oraz przedstawienie Polaków jako ofiar, antyPiSowi stwierdzenie, że Niemcy byli zbrodniarzami, PiS-owcom opisane zbrodnie nazistów ukraińskich na Polakach i Żydach, Żydom ukazanie Polaków jako ofiary nie sprawców, ruskim onucom polsko-żydowskie braterstwo broni.

Razem przeciwko banderowcom

Jak informuje wydawca pracy „Hanaczów, kresowa wieś w powiecie przemyślańskim (przed wojną w województwie tarnopolskim II RP), w latach 1943-1944 stała się schronieniem dla około 3 tys. Polaków i Żydów, ratujących się przed niemieckim terrorem i napaściami ukraińskich nacjonalistów. Byli wśród nich uciekinierzy z Wołynia, gdzie UPA dokonywała krwawych rzezi. Wieś ochraniał miejscowy oddział AK oraz grupa żydowskich partyzantów. Odparli oni dwa napady oddziałów UPA wspieranych przez ukraińską policję pomocniczą. W kwietniu 1944 roku część mieszkańców ewakuowała się Przemyślan. Ci, którzy pozostali, 2 maja padli ofiarą niemieckiej pacyfikacji. Hanaczów przestał istnieć”.

Autor wydanej przez Bellonę pracy „Damian K. Markowski, opierając się na relacjach świadków, stworzył przejmującą opowieść o wsi i jej bohaterskich mieszkańcach, którzy próbowali za wszelką cenę przetrwać krwawą pożogę. To także historia ratowania Żydów przed Holokaustem i polsko-żydowskiego braterstwa broni w obronie Hanaczowa”.

Polacy i Żydzi kontra Ukraińcy

Jak można się dowiedzieć z Wikipedii „2 lutego 1944 r. około godz. 21 wieś została zaatakowana z kilku stron przez duże siły (według różnych meldunków od 300 do 1000 osób) UPA i około 20 policjantów ukraińskich. Część napastników była w mundurach niemieckich. Napastnicy ominęli znajdujące się na skraju wsi przysiółki i uderzyli na centrum wsi. Udało im się jednak opanować tylko pierwsze domy. Mieszkańcy wraz z samoobroną stawili rozpaczliwy opór. Walczyły nawet kobiety – jedna z nich, Magdalena Nieckarzowa, w obronie własnej zabiła siekierą jednego z Ukraińców, by po chwili zginąć od kul. Schwytani Polacy byli mordowani bez względu na wiek i płeć, a domy palone. Kluczowym miejscem obrony była plebania, naprędce przekształcona w bastion. Tu obroną dowodził brat zakonny Damian (Franciszek Bratkowski). Na odsiecz wsi pospieszył żydowski oddział partyzancki Abrama Bauma oraz akowcy z Przemyślan pod dowództwem Tadeusza Nowego „Granata”. […] Zginęło 58–85 Polaków, w tym 20 kobiet i 13 dzieci. Około 100 osób było rannych. Spalonych było 70 gospodarstw. Po przeciwnej stronie zdaniem Jerzego Węgierskiego było około 30 zabitych i rannych. Według raportu UPA atak był przeprowadzony przez oddział „Siromanci”, który nie poniósł strat własnych, zabijając ponad 180 Polaków i raniąc około 200”.

9 kwietnia „po ostrzale wsi z ckm-ów i pocisków zapalających, od których zapłonęła wieś, banderowcy ruszyli do ataku z kilku stron. Główny atak prowadzony był od strony wschodniej. Polacy pozwolili na bliskie podejście przeciwnika, po czym otworzyli zmasowany ogień z rkm-ów. Ta taktyka spowodowała duże straty w szeregach UPA i załamanie się ataku, zwłaszcza po śmierci dowódcy”. Kolejne ataki banderowców miały miejsce 10 kwietnia i w dniach, kiedy Polacy ewakuowali się ze wsi.

Walka z Niemcami

Po tym, jak banderowcy kłamliwie „donieśli Niemcom, że w Hanaczowie znajduje się dywersyjny oddział rosyjski i Żydzi” […] 2 maja 1944 r. wieś została otoczona przez 2 kompanie SS, żandarmerię i Gestapo z 3 czołgami, działami szturmowymi i granatnikami. Niemcy rozpoczęli ostrzał umocnionych budynków – kościoła i klasztoru. Polskie oddziały rozdzieliły się i próbowały wydostać się z okrążenia. Udało się to jedynie największej grupie kpt. „Janka”, która przedostała się do lasu, tracąc jednak swojego dowódcę. W lesie doszło jeszcze do potyczki z upowcami. Pozostałe grupy zdziesiątkowane, wycofały się do wsi i ukryły w zamaskowanych bunkrach. Niemcy po zajęciu miejscowości, rozjuszeni faktem, że nie mogą znaleźć partyzantów, zaczęli niszczyć Hanaczów czołgami, wysadzali i podpalali budynki. Ludność cywilna, która nie skryła się, została zebrana pod kościołem. Niemcy dokonali egzekucji Żydów i części Polaków, resztę osób zabrali ze sobą do Lwowa. W sumie straty polskie wyniosły 16 zabitych żołnierzy i 30 zamordowanych cywilów. Po odejściu wroga z ukrycia wyszli partyzanci i około 60 cywilnych Polaków i Żydów. Wkrótce też do wsi zaczęły zbliżać się grupy Ukraińców, ale naprędce zorganizowana obrona pod dowództwem Antoniego Wojtowicza „Darlinga” odstraszyła ich ogniem karabinowym. Hanaczów przestał istnieć. Wieś opuścili ostatni obrońcy, w tym o. Wiktor, który zabrał ze sobą Najświętszy Sakrament z kościoła”.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY