Na trudne czasy [OPINIA]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Uroczystości beatyfikacyjne kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Róży Czackiej.

Uroczystości beatyfikacyjne kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Róży Czackiej. / Fot. Wanda Wasicka

Rok temu, 12 września 2021 r. w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie odbyła się uroczystość wyniesienia na ołtarze kard. Stefana Wyszyńskiego (1901-1981), prymasa Polski, oraz matki Elżbiety Róży Czackiej (1876-1961), która będąc ociemniałą, poświęciła swoje życie niewidomym. Bóg daje narodowi polskiemu takich ludzi, którzy niezależnie od tego, kiedy żyli, cały czas są naszymi przewodnikami.

Dwunasty września to data symboliczna dla Polaków ‒ w 1683 r. pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego została stoczona zwycięska bitwa z Turkami pod Wiedniem, ale też 12 września 1939 r. Hitler zawyrokował:

„Trzeba zlikwidować polski stan kapłański, bo on jest podstawą polskiej tożsamości narodowej”.

Zobacz także: Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny już za tydzień. Zaprezentowano spot

Podczas wniesienia relikwii zabrzmiała pieśń beatyfikacyjna: „Tyś Ducha Narodu ustrzegł w nas i wiarę;/I przeprowadziłeś przez czerwone morze”. Pieśń składa się z czterech zwrotek i refrenu. Zamykają ją słowa: „Naród weź w obronę”. Razem z chórami zaśpiewali ją także obecni przed świątynią uczestnicy tego wydarzenia, a wśród nich ‒ ja z mężem.

Przez cały czas trwania uroczystości towarzyszyło mi wzruszenie, nie tylko pod wpływem tego, co słyszałam, czy widziałam, ale przede wszystkim pod wpływem świadomości, jak przełomowy jest to moment w naszych polskich dziejach. Cieszyłam się, że podczas całego wydarzenia byłam na zewnątrz świątyni, wśród tych, którzy byli na placu i blisko tych, którzy stali za ogrodzeniem, bo nie starczyło dla nich kart wstępu. Trwali na swoich miejscach w skupieniu, nie bacząc ani na parzące promienie słońca, ani ulewny deszcz.

Kiedy poznałam nową ‒ już drugą ‒ datę beatyfikacji, od razu zaznaczyłam ją w kalendarzu, z zamiarem uczestniczenia w niej. Po drodze jednak pojawiła się przeszkoda, która mogła mi to uniemożliwić. Wtedy zwróciłam się do kard. Stefana Wyszyńskiego o pomoc, którą otrzymałam. Stało się jeszcze coś, co poczytuję sobie za ogromne wyróżnienie. Po zakończeniu uroczystości, kiedy weszłam do świątyni, aby pokłonić się nowym błogosławionym i stałam wśród innych cierpliwie czekając na swoją kolej, punktualnie o godzinie piętnastej znalazłam się przed samymi relikwiami. Miałam świadomość doniosłości tej chwili: Koronka do Miłosierdzia Bożego i pierwsze wspomnienie błogosławionych w miejscu wyniesienia ich na ołtarze.

Kujawy, gdzie się urodziłam i mieszkam, zostały szczególnie naznaczone obecnością ks. Stefana Wyszyńskiego, przyszłego prymasa Polski, i stały się dla niego równie ważne, jak rodzinne Podlasie. Na tym tle wyróżnia się także Nieszawa, którą odwiedził 15 października 1933 r. Spośród miejscowości leżących na terenie powiatu aleksandrowskiego najprawdopodobniej tylko moje rodzinne miasto gościło tego już dzisiaj błogosławionego kapłana. Nieszawa stała się wówczas kujawskim centrum uroczystości ku czci królowej Jadwigi. W relacji z tego wydarzenia nieszawski proboszcz ks. Wacław Kneblewski (1887 – 1939), podkreślił, iż ks. prof. S. Wyszyński z Włocławka wygłosił promienne kazanie.

Kard. Stefan Wyszyński na drugim miejscu po Bogu stawiał ojczyznę. Patriotyczne wychowanie w domu rodzinnym zaowocowało niezłomnym trwaniem przy Polsce. Prymas Tysiąclecia skierował do nas, swoich rodaków, między innymi te słowa, które warto, które należy zapamiętać:

„Najdrobniejsza okruszyna Ewangelii żywi ducha. Podobnie okruchy dziejów Narodu są mocą jego ducha. Trzeba więc podawać młodemu pokoleniu to pożywienie, aby Naród nie zatracił związku z dziejami. Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości!”

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY