Pospieszalski ujawnia przerażającą historię. Zrozpaczona matka: “Już pożegnałam się z synem” [NASZ WYWIAD]

TYLKO U NAS
Dodano   3
  LoadingDodaj do ulubionych!
Jan Pospieszalski w rozmowie z Elżbietą Pawluczuk

Jan Pospieszalski w rozmowie z Elżbietą Pawluczuk / Fot. Youtube/MediaNarodowe

Ludzie, którzy są w szpitalu potrzebują rodzin i to życie nie ma dla nich nawet takiego znaczenia jak to, żeby być z osobą bliską. Żeby to był ktoś, kto ich kocha. Nie robot, nie ktoś w kombinezonie - mówiła Elżbieta Pawluczuk, matka walczącego o życie Michała w rozmowie z Janem Pospieszalskim.
  • Elżbieta Pawluczuk jest matką 24-letniego chorego Michała.
  • Mężczyzna 9 lat temu przez błąd lekarzy stracił nerki.
  • Podczas ostatniej wizyty w szpitalu złapał bakterię jelitową oraz covid-19.
  • Michał nie może jeść ani chodzić. Tymczasem w najtrudniejszych chwilach został odizolowany od matki.
  • Zobacz także: Przełom w sprawie COVID-19? Wyciekły ukrywane dane

Miał bardzo duże plany

Gościem Jana Pospieszalskiego była Elżbieta Pawluczuk, matka ciężko chorego Michała. W rozmowie z dziennikarzem kobieta ujawniła dramatyczną sytuację, w jakiej aktualnie znajduje się jej syn.

– To co on przeszedł to ja nie wiem czy można by było rozdzielić na 10 osób(…)Michał od 9 lat jest dializowany. Przed świętami Nowego Roku złapał bakterię w domu. Trafił do szpitala. Po dwóch tygodniach miał wychodzić już do domu. Miał bardzo duże plany. To była niedziela. W poniedziałek dowiedział się, że ma drugą bakterię (którą złapał już w szpitalu-przyp. red.). Straszna bakteria jelitowa. Jak trafiła do otrzewnej- nikt tego nie wie, ale po dwóch tygodniach walki antybiotykowej zatrzymały się zupełnie jelita. Nie jadł nic od czterech tygodni(…)Po dwóch tygodniach, już po tej drugiej bakterii zrobiono mu operację, bo nie było wyjścia. Oczyszczono jelita. Pani chirurg bardzo się starała, ale powiedziała mi, że jelita są w strasznym stanie i nie wiadomo, czy kiedykolwiek wrócą do pracy

– wyznała matka chorego mężczyzny.

Do tego momentu kobieta nie mogła być przy dziecku. Jej syn nie mógł już chodzić, był bowiem mocno rozcięty. Na wniosek matki do Rzecznika Praw Pacjenta kobieta dostała zgodę na towarzyszenie synowi. Michał na skutek błędu lekarzy w młodości stracił nerki, dlatego bardzo zależało mu na obecności matki w szpitalu. Pani Elżbieta towarzyszyła mu w sumie przez cztery dni. To właśnie wtedy zaczęła się prawdziwa tragedia. W wyniku powikłań pooperacyjnych pojawił się krwiak, dlatego lekarze byli zmuszeni operować to samo miejsce drugi raz w ciągu 48 godzin.

Droga zamknięta, tam wejść się nie da

Mężczyźnie sześciokrotnie wbijano się bez skutku do żyły szyjnej w celu wykonania hemodializy, jednak jego żyły były na tyle ukryte, że konieczne było wkłucie w żyłę pachwinową. To przyniosło jednak efekt zaledwie na dwa dni. W tym czasie kobieta otrzymała telefon z informacją o pozytywnym wyniku testu na Covid-19 u swojego syna. Pani Elżbieta sama niezwłocznie poddała się testowi, aby upewnić się, czy przypadkiem to ona nie naraziła Michała na kolejne problemy zdrowotne. Uzyskała jednak wynik ujemny.

– Do szpitala już nie wróciłam. Michał jeszcze przespał tę noc w szpitalu w swojej sali, natomiast wszystkie rzeczy zostały zabrane i złożone w worki. Prawdopodobnie będą spalone. Tego jeszcze nie wiem ale powiedziałam, że się na to nie zgodzę. Michał trafił do sali covidowej, i tutaj już miałam drogę zamkniętą. Tam wejść się nie da

– powiedziała Pawluczuk.

– Personelu jest mało. Nie zdążają ze wszystkim. Noce są najgorsze dla takich pacjentów jak Michał. Czasami jest to jedna pielęgniarka na pół oddziału. W nocy cały czas czuwałam przy nim

– dodała.

Kobieta obawia się braku opieki nad osamotnionym obecnie synem.

– Tam dopóki dojdzie pielęgniarka, to musi się przebrać w kombinezon. Tam już nie ma ludzi, tam są roboty. Tam dziecko widzi kosmitów. To nie pomaga w niczym jemu

– mówi zrozpaczona matka w rozmowie z Janem Pospieszalskim.

Absurdy Covid-19

Kobieta chcąc znaleźć sposób na bycie przy dziecku poprosiła o wykonanie synowi ponownego testu.

– (…)tylko w drugą stronę może być błąd, to znaczy jeśli jest minusowy to kolejny może wyjść dodatni, ale nigdy jak jest plus to nie może być minus

– tłumaczył lekarz matce pacjenta.

Trzy dni po odizolowaniu syna od matki Pani Elżbieta w rozmowie telefonicznej z Michałem dowiedziała się, że nie wszystkich obowiązują takie same zasady. Do pacjenta w towarzystwie lekarza prowadzącego przyszedł bowiem nieznajomy mężczyzna bez maski i kombinezonu. Michał skarżył się matce, że nieznajomy zadawał bardzo dziwne i męczące pytania, skłaniające Michała do dziwnych odpowiedzi.

– Cały czas pytał dlaczego, jak, co Michał myśli o przyszłości. Zadzwoniłam do Pana doktora. Powiedział mi, że to był psychiatra, bo Michał jest smutny i jak gdyby zrezygnowany.

Kobieta została poinformowana o tym, że lekarze planowali podać Michałowi leki psychotropowe, oraz że pan psychiatra zwykle nie stosuje się do reżimu sanitarnego.

– Co Pani chciałaby dzisiaj powiedzieć decydentom, którzy zapakowali nas w ten szaleńczy system?

– zapytał na koniec rozmowy Jan Pospieszalski.

– Żeby się opamiętali, bo ludzie, którzy są w szpitalu potrzebują rodzin i to życie nie ma dla nich nawet takiego znaczenia jak to, żeby być z osobą bliską. Żeby to był ktoś, kto ich kocha. Nie robot, nie ktoś w kombinezonie. Ja wiem jakie są procedury osób, które nie wychodzą ze szpitala covidowego. To są zwłoki wywożone w czarnym worku(…) Ja zrobię wszystko, żeby on nie wyjechał w czarnym worku

– odpowiedziała kobieta.

– To życie nie ma sensu, żadnego, dla nas wszystkich, jeżeli mamy być wywożeni w czarnym worku nie mogąc zrobić niczego dla swoich dzieci, dla swoich bliskich i najbliższych

– dodała na koniec.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY