Coraz więcej Ukraińców na rynku pracy w Polsce. Zakładają też własne firmy

Dodano   2
  LoadingDodaj do ulubionych!
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Informatycy i programiści, lekarze, drobni przedsiębiorcy, kierownicy działów w korporacjach. Ukraińcy, Białorusini czy Rosjanie, którzy przyjeżdżają do Polski, zaczynają nie tyle wypełniać lukę w różnych specjalizacjach, co zmuszają zdolną polską młodzież do emigracji na Zachód. Polski rząd Prawa i Sprawiedliwości w ciągu kilku lat przyczynił się do naruszenia jednolitej tkanki narodowej Polski, zastępując ją obcą kulturowo masą wschodnich imigrantów.
  • Profesor Małgorzata Gawrycka oraz prof. Katarzyna Gomółka z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej wydały opracowanie na temat imigracji zarobkowej do Polski.
  • Od kilku lat, dzięki katastrofalnej polityce imigracyjnej rządu Prawa i Sprawiedliwości istnieje problem z podbieraniem pracy Polakom przez imigrantów ze Wschodu.
  • Autorki opracowania błędnie zwróciły również uwagę, że nie należy się obawiać na rosnącą popularność rozdawania wysokich stanowisk Ukraińcom czy też Białorusinom.
  • Ich zdaniem należy również ułatwić przepisy regulujące obecnie prawo do przebywania w Polsce.
  • W trakcie okresu wakacyjnego wybuchła afera z przyjmowaniem wschodnich studentów kosztem polskich.
  • Studenci z Ukrainy i Białorusi oprócz zajmowania miejsc na polskich uczelniach, zgarniają granty na dalsze nauczanie.
  • Zobacz także: Białoruski opozycjonista zatrzymany pod Warszawą. Był ścigany listem gończym

Portal money.pl przygotował artykuł na temat imigracji ze Wschodu, która od co najmniej kilku lat zalewa nasz kraj, dzięki rządom Platformy Obywatelskiej, ale zdecydowaną winą za katastrofalny stan rzeczy należy obarczać obecne rządy Prawa i Sprawiedliwości. To politycy tej formacji przy skrajnie odmiennych hasłach, dzięki którym w 2015 roku uzyskali poparcie Polaków, doprowadzili do tego, że w ciągu kilku lat do każdego zakątka Polski trafiły setki i tysiące Ukraińców.

Warto zauważyć, że za ekipy byłego premiera Donalda Tuska w 2010 roku wydano dziesięciokrotnie mniej pozwoleń na pracę niż w 2020 roku przy rządach Mateusza Morawieckiego. W samym ubiegłym roku wydano 406 tysięcy pozwoleń dla cudzoziemców pochodzących głównie z Ukrainy, ale i innych krajów byłego Związku Radzieckiego.

Polski pracownik “niewolnikiem” Ukraińskiego szefa?

Polacy już nie tylko przegrywają rywalizację o pracę z tańszymi do utrzymania Ukraińcami – sposób zatrudniania imigrantów wiąże się z niższymi opłatami do Skarbu Państwa, a nawet z ich brakiem, kiedy są oni zatrudniany bez umów o pracę. Jak informuje prof. Małgorzata Gawrycka z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej pojawia się coraz więcej firm, gdzie szefem jest ukraiński imigrant, zazwyczaj specjalista z danej branży, który zatrudnia polskich pracowników. Jednak najczęściej w takich przedsiębiorstwach zatrudniani są Ukraińcy, przez co istniej ryzyko tworzenia się kast imigranckich w środku naszego państwa.

Na przestrzeni lat zmienił się obraz imigranta ze Wschodu, który przyjeżdża do Polski za pracą. Dziś często są to osoby bardzo dobrze wykształcone, obejmujące wysokie stanowiska, zostające szefami działów lub rozpoczynające w Polsce własny biznes. Mówiąc obrazowo, coraz więcej osób nie przyjeżdża do restauracji “na zmywak”, czyli do wykonywania prostych prac, niewymagających wysokich, specjalistycznych kwalifikacji, lecz założyć własną restaurację

– zauważyła prof. Małgorzata Gawrycka, próbująca przekonać Polaków do ukraińskiej imigracji.

Ekspert ds. zarządzania i ekonomi przyznaje, że Polacy powinni porzucić według niej zbędną interpretację jakoby wyłącznie Polacy mogliby być szefami firm we własnym kraju. Argumentuje to tym, że w dużych korporacjach zatrudnia się coraz więcej wschodnich imigrantów na bardzo wysokich stanowiskach łącznie z obejmowaniem prezesury.

Ponadto wraz z prof. Krystyną Gomółką uważają, że pracownicy mają być rzekomo inni niż 10 lat temu. Pragną one podnieść postulat wydłużania okresu pobytu w naszym kraju oraz ułatwiania w zdobywaniu kwalifikacji, które zdaniem autorek opracowania dotyczącego imigracji mają uzupełnić niedobory na rynku pracy.

Najliczniejszą grupą imigrantów zarobkowych w Polsce są nadal Ukraińcy – według danych GUS w 2020 r. otrzymali 295 tys. pozwoleń na pracę, czyli ponad 20 razy więcej niż w 2010 roku. Kolejne mniejszości to Białorusini – 27 tysięcy pozwoleń, Gruzini – 8 tysięcy i Mołdawianie – 7,6 tysięcy.

Rośnie popularność Polski wśród obywateli Rosji, Kazachstanu i Turkmenistanu. Od 2004 roku najbardziej wzrosła zaś liczba pracowników z Uzbekistanu – z 5 osób do prawie 6 tysięcy.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Antypolska postawa “elit” ekonomicznych

Warto podkreślić, że w Polsce pojawia się coraz więcej Ukraińców i Białorusinów na polskich uczelniach. Należy przypomnieć sprawę z poznańskim Uniwersytetem Adama Mickiewicza, gdzie na studia przyjęto pokaźną ilość imigrantów, którzy niejednokrotnie dominowali konkretne kierunki nauczania, odbierając szansę polskim studentom.

Stworzenie odpowiednich warunków dla absolwentów z krajów byłego ZSRR może poprawić funkcjonowanie polskiego rynku pracy nie tylko obecnie, lecz także w przyszłości. Należałoby zbudować system wsparcia dla tych, którzy zdecydują się na pozostanie w Polsce po zakończeniu edukacji. Tym bardziej że w okresie studiów osoby te doskonalą znajomość języka polskiego – znacznie łatwiej asymilują się w środowisku pracy, znając kulturę kraju, w którym spędzili już kilka lat

zaznaczyła Gawrycka.

Liczba obcokrajowców studiujących na polskich uczelniach stale rośnie – w roku akademickim 2020/21 było ich 84 tysiące, czyli o 3 proc. więcej niż rok wcześniej (82 tysięcy). Łącznie z krajów byłego ZSRR pochodziło wtedy 54,7 tysięcy studentów – najwięcej z Ukrainy (39 tysięcy) i Białorusi (8,3 tysięcy).

Autorki opracowania zauważyły, że obecnie wyłącznie jedna trzecia Białorusinów otrzymujące miejsce na polskich uczelniach posiada polskie korzenie. Na początku lat 90-tych, zdecydowana większość obcokrajowców studiujących w Polsce posiadała polskie korzenie, dzięki temu otrzymywała stypendium ze środków rządowych. Teraz dofinansowanie otrzymują również ci studenci, który nie mają polskich korzeni.

Najmniejszym zainteresowaniem studia w Polsce cieszą się wśród Estończyków, Łotyszy, obywateli Turkmenistanu i Armenii.

Ekspertki spostrzegają, że studenci z Kaukazu Południowego zaczęli przyjeżdżać do Polski pod koniec lat 90., kiedy między naszymi krajami zostały podpisane umowy o współpracy w dziedzinie nauki i kultury. Szczególnie duży napływ studentów z byłego ZSRR nastąpił po akcesji Polski do Unii Europejskiej, ponieważ wiązało się to ze zdobyciem dyplomu honorowanego w całej Europie.

money.pl

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY