Zaczął pisać sagę o niewolnictwie. Wydawca ją odrzucił, bo jest biały

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Timothee de Fombelle, popularny francuski autor powieści dla dzieci i młodzieży, pisze sagę o niewolnictwie pod tytułem “Alma”. Jego wydawcy w krajach anglosaskich odrzucają tą powieść… ponieważ autor jest biały. Według anglosaskich wydawnictw, niewolnictwo to temat drażliwy, dlatego nie może pisać o nim “biały oprawca”.

Pańska najnowsza książka prawdopodobnie nie zostanie wydana w Stanach Zjednoczonych, ani w Anglii.

Nad książką, opisującą handel niewolnikami pracowałem kilka lat i mój angielski wydawca, Walker Books, wiedział o tym. Od początku ostrzegano mnie, że jest to zbyt delikatny temat. Kiedy jesteś biały, nie możesz przyswoić sobie historii niewolnictwa, gdyż podświadomie jesteś po stronie “białych oprawców”. Książka podobała się wydawcy, ale najprawdopodobniej nie zostanie opublikowana.

Czy trudności, na jakie natrafił Pan w procesie wydawniczym nie spowodowały, że miał Pan ochotę się poddać?

Byłem świadomy trudności, ale starałem się nie cenzurować własnych myśli. Wszystkie trudności, w tym również procesy sądowe, mają z punktu widzenia artysty jedną zaletę – skłaniają do poprawienia własnego warsztatu pracy. Jestem białym mężczyzną, urodzonym w wieku XX. Aby więc opowiadać o czarnych kobietach z wieku XIX, musiałem dużo czytać, dokumentować, sprawdzać archiwa, dzienniki, dokumenty, uczyć się historii Afryki, no i podróżować. Podobne czynności wykonuję przy każdej mojej książce, jednak w przypadku “Almy”, oznacza to o wiele bardziej dokładne przyłożenie się do tematu. Należy pamiętać, że poza kilkoma powieściami amerykańskimi, niewiele dzieł literackich mówi o niewolnictwie. Jeśli już, niewolnictwo oglądane jest tam z perspektywy Europejczyków, niejako “z górnego pokładu”. Ja zaś chciałem, by w mojej powieści na plan główny wysunęła się Afryka.

Dlaczego zainteresował się Pan tematem niewolnictwa?

Mieszkałem w Abidżanie (dzisiejsze Wybrzeże Kości Słoniowej – przyp. red.). Pewnego dnia moi rodzice zabrali mnie na wycieczkę, podczas której zwiedzaliśmy postfrancuskie forty, rozlokowane wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki. Była to piętnastodniowa podróż samochodem. Twierdze, które zwiedzaliśmy, niejednokrotnie były punktami, do których przybywały karawany łowców czarnych niewolników z wnętrza kontynentu afrykańskiego. Badano tam “żywy towar” przed wysłaniem do Europy, lub za ocean. Gdy zwiedzaliśmy te fortece, miałem 13 lat. Co prawda były one opuszczone, jednak sprawiały wrażenie, że niewolnicy opuścili je dosłownie wczoraj. To potęgowało we mnie świadomość cierpień, jakie w ich murach przeżyło wielu ludzi. Ilość fortów na zachodnim wybrzeżu Afryki daje wyobrażenie o skali niewolnictwa. Pokazuje, że proceder łowienia niewolników zorganizowany był w prawdziwie “przemysłowy” sposób. Byłem w szoku. Należy jednak podkreślić, że zarówno w moich czasach szkolnych, jak też obecnie, w programach nauczania o niewolnictwie mówi się niechętnie. Prowadzi to do dwóch skrajnych postaw: ignorancji, lub też ideologicznego zacietrzewienia. Sytuacja, narosła wokół moich książek jest tego najlepszym przykładem.

Dlaczego, według Pana, wydawnictwa anglosaskie odmówiły publikacji “Almy”?

Jestem białym pisarzem. Według mnie, pisarz może wcielić się w czarnoskórą dziewczynkę, by opowiedzieć o niewolnictwie z punktu widzenia Murzynów. To są właśnie możliwości literatury… Do tej pory, w literaturze dziecięcej, nic nie napisano na temat niewolnictwa. Dzięki “Almie”, ludzie młodzi będą mogli zaznajomić się z tym tematem. Według mnie jedynym powodem zatrzymania publikacji mojej książki jest mój kolor skóry. Jestem biały, dlatego fakt, że piszę o niewolnictwie, jest niepoprawny politycznie. Lepiej zatem, żeby dzieci nic nie wiedziały o temacie, który poruszam. Przesłanie, jakie chciałbym przekazać moim wydawcom brzmi natomiast tak: nie możemy pozwolić, by biały kolor skóry był powodem odrzucenia wartościowych treści. Trzeba się uczyć, a nie żyć w nieświadomości.

Źródło: www.lepoint.fr

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY